W środę minister oglądał porażkę Polski z Armenią. "Na pewno negatywne emocje nie sprzyjają zdrowiu, ale jak takiemu kibicowi jak Religa można było zakazać oglądania meczu?" - tłumaczy jeden z jego przyjaciół. Klęskę piłkarzy powetował sobie wczoraj, łowiąc sporej wielkości suma. W ministerstwie prof. Religę zastępuje wiceminister Bolesław Piecha. Jak mówi, doskonale wie, co robić, bo już dawno obaj panowie to ustalili. Najważniejsza jest praca nad ustawami, które zapowiedział Religa.
Jak dodaje Piecha, są one konsekwentnie realizowane w konsultacji z szefem resortu, który jest na bieżąco informowany o postępie prac. Dowodem tego, że Religa ma do swego zastępcy zaufanie, jest to, że jako pierwszego wtajemniczył go w stan swojego zdrowia.Piecha odwiedził Religę w szpitalu tuż po operacji. "Zastałem ministra w bardzo dobrej formie psychicznej i fizycznej jak na zabieg, który przeszedł. Teraz kontakty są takie, jak ustaliliśmy. Staram się nie zaprzątać głowy profesorowi" - mówi.
Jak dodaje Piecha, od czasu operacji prof. Religi w sprawy służby zdrowia włączyli się także wicepremier Przemysław Gosiewski, który prowadzi negocjacje ze strajkującymi lekarzami, oraz Zyta Gilowska konsultująca sprawy zwązane z finansami. "Nie jest tak, że choroba jednej osoby powoduje paraliż państwa" - dodaje Piecha.Do ministra dzwonił też premier Jarosław Kaczyński, który ze względu na swój katar i niebezpieczeństwo zarażenia infekcją nie odwiedził go osobiście.
Prof. Tadeusz Orłowski, który w Instytucie Gruźlicy i Chorób Płuc operował ministra, podkreśla, że dla pacjenta najważniejszy jest teraz spokój. Zapewnia, że okres pooperacyjny przebiega bez powikłań, a stan ministra jest dobry. W stałym kontakcie ze Zbigniewem Religą pozostaje także jego zastępca wiceminister Jarosław Pinkas. Zapewnia, że minister sprawia wrażenie człowieka zadowolonego i wesołego: "Widać, że ma dużą determinację zwalczenia raka, to prawdziwy wojownik" - mówi.
Minister 30 maja poinformował, że ma nowotwór lewego płuca i następnego dnia przejdzie operację. Dodał, że szanse wyleczenia są bardzo duże, a o chorobie dowiedział się 10 dni temu. Od razu zaznaczył, że nie myśli o dymisji, bo byłaby to ucieczka od problemu, jakim jest strajk lekarzy.
Lekarze wycięli mu górny płat lewego płuca. Operacja trwała ok. 3,5 godziny. Na szczęście guz był w najniższym stadium zaawansowania. Już po pięciu dniach minister został wypisany z Instytutu Gruźlicy i Chorób Płuc. Podczas operacji pobrano wycinki do badań histopatologicznych. Wyniki będą znane po długim weekendzie. Według lekarzy, po rekonwalescencji minister będzie się czuć prawie tak jak przed chorobą i za kilka tygodni będzie mógł powrócić do swoich obowiązków.