Dziś komisja ds. specsłużb bierze pod lupę finanse wszystkich służb specjalnych, w tym zlikwidowanej WSI. Wiadomo już, że ktoś mógł popełnić przestępstwo. Bo nie ma ksiąg rachunkowych, w których byłoby zapisane, co stało się ze 133 milionami złotych.

Zemke tłumaczył, że to NIK poinformował komisję, że nie może odnaleźć ksiąg i nie może wydać opinii dla komisji co do wykonania budżetu. "NIK uważa, że naruszono ustawę o rachunkowości i wystąpi do prokuratury" - dodał Zemke.

Likwidator WSI, szef kontrwywiadu Antoni Macierewicz, powiedział dziennikowi.pl, że "nie ma wiedzy, aby zaginęły jakiekolwiek księgi rachunkowe WSI". "Wiemy, że NIK miała zastrzeżenia co do dokumentacji, jaka została w tej sprawie sporządzona, ale nie mogę się wypowiadać ani co do skali, ani innych związanych z tym kwestii" - zasłania się tajemnicą państwową Macierewicz.

Także minister-koordynator ds. specsłużb Zbigniew Wassermann zapewnił dziennik.pl, że nie ma żadnych nieprawidłowości w finansach WSI. Nieoficjalnie dziennik.pl dowiedział się ze źródeł zbliżonych do specsłużb, że NIK miała zastrzeżenia do zasad księgowania wydatków WSI na ogólną sumę właśnie tych 133 milionów złotych. Te pieniądze jednak nie zaginęły, tylko - według naszych informatorów - są błędnie porozliczane.