"Powszechnie wiadomo, że lewica nie przykłada wagi do tradycji, dlatego byłego ministra nie interesowało, w którą stronę orzeł ma zwróconą głowę" - drwi obecny szef resortu Aleksander Szczygło. "Dobrze, że w ogóle pamiętał o koronie" - dodaje. Szmajdziński nie chce komentować swojej decyzji sprzed dwóch lat.

Flagę ze zmienionym godłem prezentowali polscy żołnierze 14 lipca w Paryżu podczas defilady z okazji rocznicy zburzenia Bastylii, narodowego święta Francji. Jednak resort dostrzegł problem dopiero, gdy na okładce jednego z ostatnich informatorów wydawanych przez departament wychowania i promocji obronności MON znalazła się flaga ze zmienionym godłem. Wiceminister obrony narodowej Jacek Kotas zapewnia, że od razu wydano decyzje, które mają zwrócić głowę orła w prawidłową, prawą stronę. "Obecnie są one na etapie analiz w departamencie prawnym" - zaznacza na łamach DZIENNIKA.

Wizerunek polskich symboli narodowych bardzo dokładnie precyzuje ustawa o godle, barwach i hymnie RP. Zgodnie z przepisami godłem kraju jest zwrócony w prawo wizerunek orła białego ze złotą koroną na głowie. Jerzy Szmajdziński jako minister obrony narodowej w maju 2005 r. wydał decyzję, zgodnie z którą na fladze towarzyszącej wojskowej asyście honorowej podczas uroczystości m.in. poza granicami kraju orzeł w godle państwowym zwrócony jest w lewo.

Konstytucjonalista z Uniwersytetu Warszawskiego Ryszard Piotrowski nie ma wątpliwości, że były minister, mimo że powinien troszczyć się o ochronę symboli narodowych, nie wywiązał się ze swoich obowiązków. "Zmiana kierunku, w który patrzy orzeł, jest więc złamaniem ustawy" - mówi DZIENNIKOWI. "Nie wiąże się to jednak z żadnymi konsekwencjami prawnymi, ponieważ nie było intencji znieważania" - zaznacza. Krzysztof Chłapowski z Polskiego Towarzystwa Heraldycznego podkreśla, że godła państwowego nie można zmieniać w tak dowolny sposób. "Wzór godła jest określony w ustawie, jakakolwiek zmiana jest nieuprawniona" - uważa.

Jerzy Szmajdziński nie chciał rozmawiać z DZIENNIKIEM na temat swojej decyzji. Bardziej rozmowny jest były wiceminister obrony narodowej, obecnie poseł SLD Janusz Zemke. "Rocznie MON wydaje ponad 38 tys. decyzji. Minister nie wgłębia się w ich treść, ale podpisuje dopiero wówczas, gdy są pozytywnie opiniowane przez odpowiednie departamenty, w tym prawny" - tłumaczy Zemke.

Według informacji DZIENNIKA za przygotowanie decyzji odpowiadał departament wychowania i promocji obronności. Tam przeoczono pomyłkę. Dyrektor departamentu Krzysztof Sikora tłumaczy się pośpiechem: "Okoliczności towarzyszące wydaniu decyzji były bardzo dynamiczne. Wpadka nastąpiła z powodu pośpiechu. Cieszę się jednak, że sprawa ostatecznie została naprawiona" - wyjaśnia w rozmowie z DZIENNIKIEM. Nieoficjalnie rozmówcy z MON mówią jednak, że sprawa z godłem może przesądzić o dalszej karierze w resorcie Sikory oraz części jego zespołu, który od lat praktycznie się nie zmienił.