"Sejmowe komisje śledcze powinny przede wszystkim wyjaśnić rolę <grupy Ziobry> w działaniach służb specjalnych" - wyjaśnia w rozmowie z DZIENNIKIEM Paweł Graś z PO, szef sejmowej komisji zajmującej się służbami.
Polityk Platformy bez ogródek mówi kto i dlaczego powinien stanąć przed sejmową komisją śledczą. "Szefem ABW jest prokurator Bogdan Święczkowski, policją kieruje prokurator Konrad Kornatowski, na czele MSWiA też stoi prokurator Janusz Kaczmarek. Wszyscy to bardzo dobrzy znajomi Zbigniewa Ziobry i dlatego dziś mają bardzo dużą władzę" - tłumaczy Graś. Wtóruje mu jego kolega z PO, były szef MSWiA Marek Biernacki: "Dominującą rolę w sferze bezpieczeństwa mają dziś w Polsce kadry prokuratorskie. Należy zbadać mechanizmy funkcjonujące w tej grupie, ponieważ nie mamy zaufania do ich działalności" - mówi.
Zbigniew Ziobro dobrze zna zasady funkcjonowania takiej komisji. Kilka lat temu ostro i wnikliwie przesłuchiwał polityków SLD zamieszanych w aferę Rywina. Dziś nie chce komentować zamiarów PO, ograniczył się tylko do oficjalnego komunikatu: "Wymysły posłów Platformy Obywatelskiej, dotyczące rzekomego istnienia <grupy Ziobry>, są niepoważne. A na niepoważne wymysły, musiałaby paść niepoważna odpowiedź. W odróżnieniu od posłów PO minister sprawiedliwości, mimo wakacji, ciężko pracuje. Być może, gdyby nie nadmiar wolnego czasu, działacze Platformy zajęliby się pracą na rzecz kraju, a przestali wywoływać kłótnie i swary oraz głosić wyssane z palca sensacje".
Politycy PiS zwracają uwagę, że Ziobro nie jest przypadkowym celem. "W interesie PO jest zdyskredytowanie Ziobry. To jeden z najpopularniejszych i najbardziej wpływowych polityków, który wypowiedział wojnę łapówkarzom, także tym z kręgów politycznych" - mówi wiceszef sejmowej speckomisji Jędrzej Jędrych z PiS. Jego zdaniem podczas obrad speckomisji można zadać każde pytanie i tam wyjaśnić wszelkie wątpliwości.
Innego zdania jest Biernacki: "Przed speckomisją można mijać się z prawdą i nie ponosi się za to żadnych konsekwencji prawnych. Zeznający przed komisją śledczą może być pociągnięty do odpowiedzialności za kłamstwo" - mówi. "Gdybyśmy na speckomisji usłyszeli, że Andrzej K. był w UOP [jeden z bohaterów afery gruntowej - przyp. red.] i wyjaśniono by jego rolę, wówczas komisja mogłaby stwierdzić, że akcja była uzasadniona" - dodaje. Według niego komisja śledcza ds. akcji CBA w sprawie afery gruntowej nie musiałaby wówczas powstać.
Tymczasem w Sejmie jest gotowych lub w przygotowaniu kilkanaście innych wniosków o powołanie komisji śledczych. Wśród nich, oprócz wyjaśnienia działań CBA w sprawie "afery gruntowej", są m.in. komisje ds. inwigilacji dziennikarzy przez specsłużby, ds. działalności firmy Dochnala i jego powiązań m.in. z "Gazetą Wyborczą", ds. zbadania nieprawidłowości w procesie likwidacji WSI, ds. śmierci Barbary Blidy.
Niektórzy posłowie przyznają po cichu, że wiążą z komisjami osobiste nadzieje. SLD chciałoby nawet zorganizowania medialnego show przeciw partii braci Kaczyńskich. "Po wyborach mogłaby powstać jedna komisja śledcza ds. instrumentalnego wykorzystywania służb specjalnych do niszczenia przeciwników politycznych PiS" - uważa sekretarz SLD Grzegorz Napieralski. Podkreśla, że jedna komisja mogłaby wyjaśnić zarówno okoliczności śmierci Barbary Blidy, likwidacji WSI, jak i działań CBA.