Najnowszy wpis eurodeputowanej Joanny Senyszyn dotyczy remontu Sejmu, który - jak sugeruje tytuł wpisu - kosztował 3 miliony złotych ("3 miliony wyrzucone w błoto").

"Zielone, pluszowe fotele na sali posiedzeń plenarnych prezentują się dostojnie i godnie. Niestety zaprojektował je specjalista od tortur, a nie projektant mebli. Są niewygodne, a przede wszystkim nieergonomiczne. Siedzenie na nich to prawdziwa katorga. Po kilkunastu minutach zaczynają się dolegliwości kregosłupa. Nawet u zdrowych. Posłowie kręcą się i wiercą, by znaleźć znośną pozycję. Na to jednak są zbyt małe odległości między rzędami foteli. Nie ma rady. Potrzebne jest znieczulenie. Farmakologine lub takie, jakie kiedyś zastosowała posłanka Kruk. Do tego sala ma wyłącznie sztuczne światło, a klimatyzacja działa marnie" - żali się prof. Senyszyn.

Reklama

"Dłuższe przebywanie na sali obrad grozi kalectwem. Kolejni marszałkowie nic sobie z tego nie robią. Często planują obrady bez przerwy, od 9 rano do 2-3 nad ranem dnia następnego. Potem wszyscy się dziwią, że sala obrad pusta. A to tylko posłowie chronią swoje zdrowie, któremu zagraża siedzenie w zielonych fotelach. Ograniczenie się do wymiany tapicerki to wyrzucanie pieniędzy w błoto" - dodaje polityk.

"Ponieważ znów stawia sie wyłącznie na wątpliwą estetykę, pewnie zostanie kolejne zbiorowisko kurzu, czyli rzekomo zdobiący salę, obrzydliwy kosz sztucznych biało-czerwonych goździków. W Domu Poselskim są stale świeże kwiaty. Na sali posiedzeń, jak na cmentarzu, sztuczne" - czytamy na blogu.