Zbigniew Ziobro powtórzył, że nie zgadzał się ze strategią kampanii prezydenckiej Jarosława Kaczyńskiego, przygotowaną przez jego sztab. "Problem w tym, że sztab koncentrował się na kampanii wizerunkowej i właściwie unikał polemiki z kontrkandydatem. Sformułowano zasadę, by nie mówić o tragedii smoleńskiej i śledztwie. Prezes Jarosław Kaczyński, Jacek Kurski i ja nie podzielaliśmy tego poglądu. Zwyciężyło, niestety, inne stanowisko" - tłumaczył były minister sprawiedliwości.

Reklama

Ziobro ujawnił także, że drugiej debaty prezydenckiej, przez wielu ocenianej jako wygrana szefa PiS, Jarosława Kaczyńskiego przygotowywał nie jego sztab, a Jacek Kurski. "Wtedy prezes PiS punktował konkurenta, nie uciekał od trudnych kwestii. Wypadł o wiele lepiej. Podczas pierwszej debaty był, zgodnie z planem sztabu, łagodny, nie polemizował z Bronisławem Komorowskim. Było widać, że się w tym nie odnalazł" - tłumaczył Ziobro. Dodał, że to prezes podjął decyzję o zmianie sposobu przygotowania do drugiej debaty.

Europoseł PiS odniósł się także do awantury o krzyż pod Pałacem Prezydenckim. "To prezydent Bronisław Komorowski odpowiada za to, co się dzieje pod krzyżem. Chcąc zatrzeć pamięć o swoim poprzedniku, postanowił przenieść krzyż, przed którym gromadzili się ludzie wspominający tragicznie zmarłego prezydenta" - przekonywał. Stwierdził nawet, że prezydent "rozpętał piekło na Krakowskim Przedmieściu".

Na pytanie, czy ewentualny apel prezesa PiS nie rozwiązałby sprawy, odpowiedział: "Gospodarzem terenu jest prezydent. On wywołał konflikt i tylko on może go zakończyć. Wystarczy, aby zapowiedział godne upamiętnienie miejsca, w którym stoi krzyż, oraz budowę pomnika o randze odpowiadającej bezprecedensowemu charakterowi tragedii smoleńskiej".

Reklama