Zdaniem Karskiego - wiceprzewodniczącego sejmowej komisji spraw zagranicznych - Ławrow nie powiedział w Polsce nic poza kilkoma banałami i jedną niestosownością dotyczącą tragedii smoleńskiej

Reklama

Posła oburzyło zwłaszcza to, że szef rosyjskiej dyplomacji ocenił, iż obecny rozwój stosunków polsko-rosyjskich zawdzięczamy m.in. katastrofie prezydenckiego samolotu, która "w jakiś sposób połączyła nasze narody".

Jednak najbardziej polityka PiS zbulwersował fakt, iż Ławrow brał w czwartek udział w dorocznej naradzie polskich ambasadorów, gdzie, jego zdaniem, formułował instrukcje dla polskich dyplomatów. Jak zaznaczył, to zdarzenie bez precedensu, by w takim spotkaniu uczestniczył przedstawiciel kraju z zupełnie innego kręgu politycznego.

"Co innego, gdyby był to przedstawiciel kraju wchodzącego w skład UE lub NATO, ale nie minister spraw zagranicznych państwa, które jest z przeciwstawnego bloku militarnego. Państwa, które przeciwstawia się niektórym decyzjom Polski w kwestii polityki obronnej" - stwierdził Karski.

Reklama

Także Kurski - europoseł PiS - powiedział w czwartek, że podczas wizyty Ławrowa w Polsce było "dużo słów, wachlowania uszami i uśmiechów, natomiast mało konkretów". Dodał, że w ogóle nie wspomniano o konkretach, a te, według niego, to stosunek Rosji do umieszczenia w Polsce NATO-wskiej infrastruktury wojskowej, uznanie polskich racji w kwestii Gazociągu Północnego oraz udostępnienie Polsce wszystkich dokumentów i dowodów rzeczowych z katastrofy smoleńskiej.

"Tak więc wygląda mi to na kolejną wizytę pustych uśmiechów i stagnacji w realnych relacjach między Polską i Rosją. Mam wrażenie, że ta wizyta jest esencją polityki PO, która uważa, że PR zastępuje rządzenie, a tu uśmiechy kamuflują brak postępu w sprawach, które są naprawdę ważne z perspektywy naszego kraju" - stwierdził Kurski.