"Jeden z tych funkcjonariuszy przebywał cały czas na terenie lotniska i był jednym z pierwszych, który w momencie katastrofy udał się na jej miejsce. Drugi to był funkcjonariusz, który przebywał na terenie lotniska, ale wielokrotnie z niego wyjeżdżał realizując inne zadania. Mówiąc kolokwialnie krążył między lotniskiem a innym punktem" - mówił Bielawny na posiedzeniu sejmowej Komisji Administracji i Spraw Wewnętrznych.

Reklama

Wiceprzewodniczący komisji Jarosław Zieliński (PiS) pytał o szczegóły zabezpieczenia wizyty m.in. o to, ilu funkcjonariuszy BOR było na lotnisku w Smoleńsku.

Jak powiedział Bielawny, BOR 9 marca rozpoczął przygotowania do zabezpieczenia tej wizyty. "25 marca wpłynął meldunek (...), mówiący o planowanym pobycie pana prezydenta z małżonką w Katyniu w dniu 10 kwietnia. Od tego momentu rozpoczęliśmy szczegółowe przygotowania" - zapewnił.

Poinformował, że przed 10 kwietnia do Rosji udała się grupa funkcjonariuszy BOR na spotkanie tzw. grupy rekonesansowej. "Ze względu na to, że to była specyficzna wizyta, szef BOR podjął decyzję o wysłaniu takiej grupy" - wyjaśnił Bielawny.

Jak dodał, po wizycie w Katyniu premiera Donalda Tuska, 7 kwietnia, zwiększono liczbę funkcjonariuszy tzw. grupy przygotowawczej. "W czasie wizyty 7 kwietnia obecny był premier Putin. Nasilenie służb rosyjskich było na tyle duże, że nie było potrzeby wysyłania dodatkowych sił i środków z kraju" - mówił wiceszef BOR.

"W wizycie pana prezydenta Lecha Kaczyńskiego nie miał uczestniczyć żaden dostojnik wysokiego szczebla ze strony Federacji Rosyjskiej. Dlatego m.in. z uwagi na ilość osób, które miały przebywać na terenie cmentarza w Katyniu podjęliśmy decyzję o wysłaniu dodatkowych funkcjonariuszy do zabezpieczenia tego miejsca" - powiedział Bielawny.



Reklama

Poinformował, że za zabezpieczenie lotniska w Smoleńsku odpowiadała strona rosyjska, m.in. Federalna Służba Bezpieczeństwa i milicja. Dodał, że funkcjonariusze BOR w czasie rekonesansu nie zostali wpuszczeni na lotnisko, ze względu na to, że jest to obiekt wojskowy. "Musimy dostosować się do prawa gospodarza" - wyjaśnił wiceszef BOR.

"BOR nie ma w swoich zadaniach i obowiązkach kontroli lotnisk pod względem technicznym czy przygotowania lotniska do przyjęcia samolotu. To nie jest nasza kompetencja" - powiedział Bielawny. Podkreślił, że każda służba na całym świecie opiera ochronę poza granicami kraju na gospodarzu. "Wyjątkiem są trzy państwa - Stany Zjednoczone, Rosja i Chiny" - dodał.

Bielawny podkreślił, że BOR nie weryfikuje listy pasażerów samolotów dla VIP-ów. "Wielokrotnie zwracaliśmy uwagę, żeby jednym środkiem transportu lotniczego nie przemieszczały się osoby ważne dla państwa polskiego. () W kompetencjach BOR nie doszło do złamania żadnych procedur związanych z obecnością osób ochranianych na pokładzie samolotu" - zapewnił.