"Zamordowany został dobry człowiek, niewinny i przyjaźnie zwrócony do wszystkich bez wyjątku ludzi" - powiedział podczas mszy w łódzkiej Bazylice Archikatedralnej bp Lepa.

"Spotkali się po raz pierwszy i ostatni, ofiara i zabójca. (...) Agresorowi wystarczyło, że miał przed sobą kogoś, kto w jego mniemaniu uosabiał bardzo groźnego wroga. Dlatego podsycana nienawiść potrafi przerodzić się w bezwzględnego kata" - podkreślił.

Reklama

"Demonizowanie wroga zawsze rozbudza najgorsze upiory, nad którymi nie sposób zapanować. Dalej to już jest destrukcja, a tragedia ludzka staje się nieunikniona" - dodał biskup.

Jak mówił, Rosiak szedł przez życie, spiesząc zawsze pomocą ludziom biednym i bezbronnym, udzielał się społecznie i charytatywnie, służył do końca "dobru wspólnemu, a więc ojczyźnie i narodowi". "Ś.p. Marek Rosiak, wychowany w atmosferze polskiego domu i tradycji chrześcijańskiej, wiedział dobrze o zapewnieniu Chrystusa: wszystko, co uczyniliście jednemu z braci moich najmniejszych, mnieście uczynili" - powiedział.

Reklama

Bp Lepa podkreślił też, że "19 października - dzień tragicznej śmierci śp. Marka Rosiaka jest dniem męczeńskiej śmierci błogosławionego ks. Jerzego Popiełuszki". Jak zaznaczył, wobec tej śmierci nie można przechodzić obojętnie.

"W cieniu dokonanej zbrodni powinniśmy jak najgłębiej przemyśleć związane z nią okoliczności i motywy, aby odpowiedzieć na pytania, jaka jest wymowa tego faktu, jaka jest lekcja płynąca z tego wydarzenia" - zaznaczył bp Lepa.

Jak podkreślił, tragiczna śmierć Marka Rosiaka "jest potężnym i rozpaczliwym memento dla polityków i dla mediów". "Jej wymowa jest dla ludzi sumienia jednoznacznie czytelna. Czy więc musimy tracić szansę na zakończenie politycznej wojny, która wyniszcza wszystkich i wszystko i kompromituje Polskę w oczach świata? Czy jednak politykom i mediom wystarczy szacunku do prawdy oraz pokory, aby to wszystko zrozumieć?" - pytał bp Lepa.

Podczas mszy prezydent Bronisław Komorowski podszedł do rodziny zamordowanego i przekazał im znak pokoju. Po nim uczynił to też prezes PiS Jarosław Kaczyński.