Prezes PiS Jarosław Kaczyński powiedział w czwartek, że sprawa ewentualnego następstwa na stanowisku szefa partii będzie rozstrzygana dopiero w 2014 roku, kiedy upłynie jego kadencja. "Nie ma problemu mojego przywództwa w PiS" - podkreślił. Jak zapewnił "sprawa ewentualnego następstwa stanie w 2014 roku". "A ci, którzy nie chcą być w tym dobrowolnym stowarzyszeniu, które zakłada lojalność, po prostu w nim nie będą" - oświadczył.

Reklama

W ostatnim czasie media spekulowały, że po klęsce w wyborach samorządowych prezes PiS ustąpi miejsca młodszym, a o władzę w partii powalczą Zbigniew Ziobro z Joanną Kluzik-Rostkowską.

Sama potencjalna rywalka Ziobry w wywiadzie dla tygodnika "Wprost" mówiła, że stanęłaby do takiej konfrontacji. Szef klubu PiS Mariusz Błaszczak wydał w tej sprawie oświadczenie, w którym ocenił, że "fabrykowane przez media pogłoski o ustąpieniu prezesa PiS z funkcji są kolejną próbą osłabienia pozycji partii"; napisał, że Kluzik-Rostkowska "nie powinna uzurpować sobie prawa do bycia miarodajnym źródłem informacji o PiS, bowiem jej pozycja w partii jest marginalna".

"Partia polityczna to jest dobrowolne stowarzyszenie ludzi, którzy dążą do jakiegoś wspólnego celu. W ramach tej dobrowolności rzeczą poza dyskusją jest, że nie wolno szkodzić" - powiedział Kaczyński w czwartek na konferencji prasowej w Warszawie, pytany o rywalizację między Ziobro a Kluzik-Rostkowską. Jak podkreślił, "najbardziej nie wolno szkodzić w trakcie kampanii wyborczej".

Według prezesa PiS konflikt w partii "z całą pewnością" szkodzi PiS w kampanii samorządowej, a - jak mówił - "jeśli ktoś w trakcie kampanii wyborczej szkodzi, czyni bardzo, bardzo źle". "I oczywiście łamie statut partii, a statut jest naszą wewnątrzpartyjną konstytucją" - dodał Kaczyński.

Zapewnił jednocześnie, że nie ma problemu jego przywództwa w Prawie i Sprawiedliwości. "Zostałem wybrany siedem miesięcy temu, bardzo zdecydowaną większością głosów" - zauważył lider PiS. Jak przypomniał, "już wtedy nastąpiło dziwne zjawisko, głównie związane z nazwiskiem Pawła Poncyljusza". "Ale to nie tylko pan Poncyljusz brał w tym udział, w zakwestionowaniu wyboru w parę godzin po jego dokonaniu, chociaż był to wybór jednoznaczny. To było celowe szkodzenie partii" - dodał Kaczyński.

"Potem przyszła tragedia (katastrofa pod Smoleńskiem - PAP) i o tych sprawach zapomnieliśmy, ale teraz wracają. To bardzo niedobrze i statut będzie tutaj stosowany" - zapewnił prezes PiS.

W jego ocenie, "taktyka podnoszenia oczekiwań też wpisuje się w grę, która w polityce się zdarza i (...) to jest gra na przegraną". "Jakaś grupa dąży do tego, aby ogłosić przegraną i mieć z tego polityczne korzyści" - powiedział Kaczyński.