Szef PiS zapytany został na konferencji prasowej o doniesienia "Rzeczpospolitej" i portalu Niezależna.pl, że z ekspertyz ABW wynika, iż kilka dni po katastrofie smoleńskiej miało dojść do ingerencji w oprogramowanie urządzeń np. aparatów fotograficznych, należących do ofiar tej tragedii.
"Całe śledztwo jest jednym wielkim skandalem, który obciąża polski rząd. Polska się dała tutaj wręcz upokorzyć. Przecież to co się dzieje: nieustannie odnajdowane są szczątki samolotu, fragmenty zwłok, to nie ma nic wspólnego z metodami, które są w takiej sytuacji stosowane w cywilizowanym świecie" - powiedział Kaczyński.
Dodał, że zdarzało się, iż odtwarzano samolot "z miliona części", aby "później ustalić, kto dokonał zamachu". "I to się udawało. A były to lata 80. i poziom techniki był dużo niższy niż obecnie" - zaznaczył szef PiS.
"To, co tam się dzieje - jeszcze raz podkreślam - jest wielkim skandalem i wielkim upokorzeniem Polski, polskiego państwa, a winien jest Donald Tusk i jego rząd, bo nie znaleźli w sobie odwagi, czy też umiejętności do tego, żeby tę sprawę postawić jasno. Być może w ogóle nie wiedzieli, jakie powinny być podstawy prawne" - mówił szef PiS.
Według niego podstawą prawną współpracy z Rosjanami przy wyjaśnianiu katastrofy smoleńskiej powinno być porozumienie z roku 1993 - zawarte między ministerstwami obrony Polski i Rosji, które stanowi, że wyjaśnianie katastrof "prowadzone jest wspólnie" przez właściwe organy polskie i rosyjskie.
Kaczyński powiedział, że "twierdzenie, że tam nie ma procedur wykonawczych jest, łagodnie mówiąc, dyskusyjne". "Procedury wykonawcze są w różnych aktach międzynarodowych i nawet jeśli niektórych z nich Rosja nie ratyfikowała, to z całą pewnością można było na zasadach dobrej woli - a przecież twierdzono, że Rosjanie mają bardzo dobrą wolę - te procedury zastosować" - mówił szef PiS.
Gdyby - powiedział - Rosjanie odmówili to "mielibyśmy wtedy bardzo jasną informację, że Rosjanie uczciwie nie chcą prowadzić tego śledztwa". "Nie zrobiono tego" - dodał.
Kaczyński powiedział, że nie potrafi sobie przypomnieć w dziejach Polski niepodległej postępowania "tak niesłychanego". Jak mówił, nawet wtedy gdy w latach 80. badane były katastrofy "polscy specjaliści jednak mieli odwagę ustalić, że to były usterki, zła konstrukcja rosyjskich samolotów i co prawda tracili przez to swoją pozycję, tracili miejsce zatrudnienie, ale jednak tę odwagę mieli - i nie udało się wmówić, że to była jakaś polska wina".
Teraz - mówił szef PiS - "mamy do czynienia z czymś, co naprawdę budzi wielki wstyd". "Jeden z bardzo znanych publicystów powiedział, że czuje się jakby dostał w twarz. Ja się też tak czuję i to niezależnie od tego, że jestem bratem, szwagrem ofiar, i przyjacielem wielu osób. Nawet gdyby tam zginęli ludzie, z którymi nie miałem kompletnie nic wspólnego, czułbym się tak samo" - powiedział Kaczyński.