Wojciechowski za niedopuszczalne uznaje porównanie, jakiego doradca prezydenta Bronisława Komorowskiego użył na na antenie Radia ZET. Według europosła, Tomasz Nałęcz ostatnie odejścia polityków z Prawa i Sprawiedliwości przyrównał do czystek w partii bolszewickiej.
"Gwoli przypomnienia - w latach trzydziestych w sowieckiej Rosji odbywały się nie czystki, ale rzezie. Zamordowano miliony ludzi, w tym wielu komunistów... W wolnej Polsce z przyczyn politycznych zamordowano jednego człowieka. Marka Rosiaka z PiS-u..." - pisze Wojciechowski na swoim blogu w Onet.pl. Trzeba przypomnieć, że zamordowany w Łodzi działacz PiS był asystentem europosła.
Polityk oskarża Nałęcza o nikczemność. "Porównanie wewnątrzpartyjnych konfliktów w legalnie działającej partii politycznej z postępowaniem najbardziej zbrodniczego reżimu w dziejach świata jest przejawem politycznej nikczemności" - pisze Janusz Wojciechowski i podkreśla, że doradca prezydenta powinien zajmować się budowaniem ponadpartyjnych porozumień, a nie ocenianiem wewnątrzpartyjnych konfliktów.
A tak Janusz Wojciechowski uzasadnia żądanie dymisji doradcy Bronisława Komorowskiego: "Jakież zapanowało oburzenie, gdy Jarosław Kaczyński powiedział - stoicie tam gdzie stało ZOMO. A Nałęcz mówi do PiS - stoicie tam, gdzie stało NKWD... Za nikczemne porównanie PiS-u do najbardziej zbrodniczego reżimu w dziejach świata, za karygodne obrażanie legalnie działającej partii, Nałęcz powinien zostać zdymisjonowany".