Grzegorz Napieralski pytany przez PAP, jak ocenia wynik SLD w wyborach samorządowych, odpowiada, że generalnie pozytywnie, jednak ma zastrzeżenia do tego, jak kandydaci jego partii wypadli w Poznaniu czy Wrocławiu. Nieciekawie - jego zdaniem - Sojusz wypadł również w stolicy.
Nie jestem też zadowolony z Warszawy. Byłem święcie przekonany, że uda się wywalczyć II turę. Nie liczyłem na jakieś spektakularne zwycięstwo Wojciecha Olejniczaka, ale wierzyłem, że jest szansa na dobry wynik" - ocenia Napieralski. Warto przypomnieć, że to właśnie Wojciech Olejniczak był poprzednikiem Napieralskiego w fotelu szefa SLD.
Dalej przewodniczący Sojuszu Lewicy Demokratycznej już bez ogródek uderza w Olejniczaka: "Jeśli chodzi o Warszawę, to w swojej - na razie oczywiście bardzo pobieżnej - ocenie, wskazuję na dwa aspekty. Pierwsza sprawa to niewykorzystany czas. Wojciech Olejniczak był najwcześniej, bo prawie rok temu, zgłoszonym kandydatem na prezydenta. Ten czas został zmarnowany, na początku nie było żadnej aktywności z jego strony".
Ale od Grzegorza Napieralskiego dostaje się nie tylko Olejniczakowi.
"Po drugie, władze warszawskie SLD nie potrafiły właściwie wykorzystać czterech lat w koalicji z PO w radzie miasta. Nie pokazały tego, co dzięki nam wydarzyło się pozytywnego w Warszawie. Nie udało nam się również wypunktować błędów prezydent Hanny Gronkiewicz-Waltz i jako ten mniejszy koalicjant zostaliśmy po prostu przez Platformę skonsumowani' - diagnozuje szef SLD.
Napieralski mówi otwarcie, że władze jego partii w stolicy muszą się zmienić: "Myślę, że musi dojść do zmian w kierownictwie Warszawy i zbudowania nowej grupy liderów, którzy będąc w sejmiku czy w radzie miasta, spróbują zbudować tożsamość SLD w stolicy na całkowicie innych relacjach z Hanną Gronkiewicz-Waltz. Musimy też sprawdzić gdzie, w jakich środowiskach i dzielnicach jesteśmy silni, a gdzie musimy jeszcze wzmocnić swoją pozycję" - zapowiada szef SLD.