Pierwszy cios spada na głowy niedawnych partyjnych kolegów Janusz Palikota. "Nastąpi dalsze ‘gorzknienie’ PO i w konsekwencji wynik w wyborach nie większy niż 28 procent" – pisze on swoim blogu. Oznaczałoby to dalszy procentowy spadek poparcia w porównaniu do listopadowych wyborów samorządowych i konieczność zawarcia znacznie szerszej koalicji rządowej, gdyby premier Donald Tusk chciał utrzymać się u władzy.
Ale jeszcze dalej idące zmiany – według przepowiedni Palikota – czekają Prawo i Sprawiedliwość. "Jarosław Kaczyński odejdzie z polityki w rocznicę smoleńską i stanie na czele Ruchu Smoleńskiego" – wieszczy kontrowersyjny polityk. "PiS bez Kaczyńskiego to maksymalnie 14 procent" – dodaje. I w tej sprawie akurat zgodziłoby się z nim zapewne wielu politologów.
Pozostałych ugrupowań nie czeka nic lepszego. "Rozleci się SLD i zablokuje na poziomie 8 procent" – wieszczy Palikot lewicy. I dla równowagi prorokuje też prawicy: "Zdechnie to, co tak pięknie żarło, czyli PJN".
"Jednym słowem mimo braku jakiejś wielkiej katastrofy, to nudno nie będzie" – podsumowuje. Zadziwia w tej kasandrycznej wizji brak PSL oraz – milczenie na temat politycznej przyszłości jego własnego Ruchu Poparcia. Trudno być prorokiem we własnym kraju?...