"Zabójca był swego czasu, przez rok członkiem PO. Jego nienawiść była skierowana w jednym kierunku: w stronę PiS. Dokładnie w tym kierunku, który jest nieustannie podtrzymywany przez PO i osobiście przez premiera" - powiedział Kaczyński podczas konferencji prasowej w Łodzi.

Reklama

"Ten, który zabił był w pewnym momencie przedstawiany jako osoba, która nienawidzi wszystkich. Dziś wiemy, że to był kolejny zabieg propagandowy" - ocenił.

Kaczyński zaznaczył, że zabójstwo Rosiaka powinno być pamiętane. "My będziemy go pamiętać ze względu, że zginął nasz kolega, któremu jesteśmy tą pamięć winni. Powinna pamiętać o tym także Polska. Po raz pierwszy od bardzo długiego czasu doszło do tego by ktoś został zamordowany z powodów politycznych, z powodu politycznej nienawiści" - podkreślił.

Prezes PiS dodał, że ta nienawiść nie była wynikiem przypadku, ale "wielkiej kampanii nienawiści, która jest prowadzona przez PO i osobiście przez Donalda Tuska od lat".

Reklama

"Całe to sianie nienawiści jest czystym cynizmem, grą zmierzającą do tego, żeby utrzymywać własną pozycję polityczną. Ta gra kosztowała życie około 100 ludzi. Gdyby nie ta nienawiść nie byłoby katastrofy smoleńskiej, gdyby nie ta nienawiść nie zginąłby Marek Rosiak" - powiedział Kaczyński.



Szef PiS stwierdził także, że atmosfera nie zmienia się. "Dostaję pogróżki z zapowiedziami zabójstwa bardzo często" - przyznał potem.

Reklama

Do zabójstwa Marka Rosiaka doszło 19 października, gdy do łódzkiej siedziby PiS wtargnął 62-letni Ryszard C. i zaatakował znajdujące się tam osoby. Zastrzelił Marka Rosiaka, a później strzelił do 39-letniego asystenta posła Jagiełły - Pawła Kowalskiego; gdy chybił, zaatakował go paralizatorem i ranił nożem. Świadkowie tragedii twierdzą, że krzyczał, iż chciał zabić Jarosława Kaczyńskiego i "powystrzelać pisowców".

Po zatrzymaniu Ryszard C. usłyszał zarzuty zabójstwa i usiłowania zabójstwa z użyciem broni palnej. Zdaniem śledczych, motywem ataku była przynależność partyjna obu ofiar. Podejrzany przyznał się do zarzucanych czynów, ale odmówił składania wyjaśnień i odpowiedzi na pytania. Grozi mu dożywocie.