Suski przypomniał we wtorek na konferencji prasowej w Sejmie, że premier Donald Tusk kilkakrotnie zapowiadał, że zostaną wprowadzone przejrzyste i jasne zasady nominacji w spółkach skarbu państwa i radach nadzorczych.
Zdaniem Suskiego, obietnice Tuska nie zostały spełnione i tysiące "nominatów politycznych Platformy" znalazło swoje miejsce w różnych agencjach i spółkach państwowych.
Jak wyliczał, rząd i Platforma stosuje siedem głównych zasad powoływania takich osób na wysokie stanowiska: "wszędzie, gdzie możemy wstawiamy swoich", "jeśli jesteś rodziną parlamentarzysty Platformy, dostajesz stanowisko dyrektorskie lub w radzie nadzorczej", "jeśli jesteś radnym Platformy, rodzina znajdzie zatrudnienie w samorządzie".
Kolejne zasady Platformy - według Suskiego - to: "byłeś w gabinecie politycznym ministra, zostaniesz prezesem spółki", "jeśli jesteś kolegą ministra, dostajesz kierownicze stanowisko", "jeśli miałeś firmę, przepisujesz ją na rodzinę, a firmy dostają intratne zamówienia", "jeśli finansowałeś kampanię wyborczą PO, to możesz liczyć na radę nadzorczą dla rodziny".
"Miało być świetnie, miał być Euroland, jak widać jest Tarantuloland, a główną tarantulą jest premier Donald Tusk" - podkreślił Suski.
Poseł PiS wyraził nadzieję, że po wyborach parlamentarnych "pajęczyna obywatelska, która oplotła (spółki) siecią powiązań koleżeńskich i rodzinnych zostanie zdjęta".
Wiceszefowa klubu PO Małgorzata Kidawa-Błońska pytana o zarzuty stawiane przez Suskiego podkreśliła, że dla PO przy obsadzie jakichkolwiek stanowisk najważniejsze są kompetencje. "Nie wierzę, żeby stanowiska obsadzano na zasadzie kumoterstwa.