"Nie było sprzeciwu posłów PSL, tak więc zadecydowaliśmy o wprowadzeniu dyscypliny w głosowaniu zarówno jeśli chodzi o uczestniczenie jak i poparcie ministra Klicha. Zdajemy sobie sprawę, że nie będzie wszystkich członków PSL jak np. Waldemara Pawlaka, który jest chory. Będę głosował, popierając ministra Klicha" - powiedział Żelichowski.

Reklama

Do wyrażenia ministrowi wotum nieufności potrzebna jest większość 231 głosów, zakładając stuprocentową obecność posłów; koalicja PO-PSL ma razem 234 głosy.

Aby była szansa na odwołanie ministra Klicha, wraz posłami opozycji: PiS, SLD i PJN oraz niektórymi posłami kół i niezrzeszonymi, którzy opowiadają się za pobawieniem go stanowiska szefa MON, zagłosować musiałoby także kilku posłów z klubów koalicyjnych.

Posłowie PO zdecydowanie deklarowali w dotychczasowych rozmowach, że będą bronić ministra. Spośród polityków PSL niejednoznacznie o sprawie głosowania nad wyrażeniem Klichowi wotum nieufności wypowiadał się poseł Eugeniusz Kłopotek.

Reklama

Również w piątek Kłopotek podkreślił w rozmowie z PAP, że będzie głosował według własnego uznania i - jak dodał - wszystko okaże się podczas głosowania. "Jeszcze wczoraj nie było żadnej dyscypliny. Wszystko wskazuje, że są pewne wyłamania w klubie" - powiedział poseł PSL.

Kłopotek już w czwartkowej wypowiedzi dla PAP oceniał, że atmosfera wokół Klicha tak się zagęściła, że gdyby szef MON złożył honorową dymisję, to ulżyłby premierowi, całej PO, a przy okazji PSL. Poseł PSL sugerował też wcześniej, że może poprzeć wniosek PiS, bo "lojalność koalicyjna powinna mieć swoje granice", a tym bardziej że - jak mówił w czwartek PAP - "słyszymy również pogłoski, że za chwilę i tak pan minister, tylko w innym, bardziej sprzyjającym momencie ma złożyć dymisję".



Reklama

Według posła PSL Jana Łopaty podczas przedpołudniowego piątkowego posiedzenia klubu Stronnictwa, na którym wprowadzono dyscyplinę w głosowaniu nad wotum nieufności dla Klicha, żaden z posłów nie zapowiadał głosowania wbrew niej. Mieczysław Łuczak mówił PAP, że ocenami ministra należy poczekać do publikacji polskiego raportu dotyczącego katastrofy smoleńskiej.

Także wicemarszałek Sejmu Ewa Kierzkowska (PSL) powiedziała PAP, że będzie głosowała według dyscypliny partyjnej. W czwartek Kierzkowska mówiła PAP, że wolałaby, aby to premier podjął odpowiednią "męską i honorową decyzję" w sprawie szefa MON. "Do tej pory nie miał wątpliwości, kiedy trzeba było odwoływać ministrów" - zaznaczyła wówczas.

Podczas czwartkowej debaty nad wnioskiem PiS opozycja zarzucała szefowi MON m.in.: nieudaną modernizację i zbyt szybko przeprowadzoną profesjonalizację armii, błąd jakim była - zdaniem opozycji - zmiana misji PKW w Afganistanie ze stabilizacyjnej na wojskową oraz uchybienia w przygotowaniu lotu Tu-154M do Smoleńska.

Klich odpierał zarzuty posłów opozycji. Oświadczył, że przez trzy lata kierował się tylko jednym - interesem kraju i tak będzie w dalszym ciągu. Ministra bronił również premier Donald Tusk, który przekonywał, że Klich podjął decyzje dotyczące armii, na które nie było stać jego poprzedników.