Premier Donald Tusk odwołał w poniedziałek Oleńskiego i powierzył pełnienie obowiązków szefa GUS jego dotychczasowemu wiceprezesowi, Januszowi Witkowskiemu.

Reklama

"Odwołanie szefa GUS na sześć tygodni przed Narodowym Spisem Powszechnym wywołuje pytania i wątpliwości co do zasadności tej decyzji. Prof. dr hab. Józef Oleński jest fachowcem w swojej dziedzinie. (...) Jego kompetencje zawodowe oraz doświadczenie naukowe są zatem nie do podważenia" - głosi list szefa klubu PiS do premiera, przedstawiony na konferencji prasowej.

Błaszczak zwrócił uwagę, że statystyki GUS mają ogromne znaczenie dla kondycji finansowej kraju i jego pozycji ekonomicznej w oczach inwestorów. W tym kontekście rzecznik PiS Adam Hofman pytał: "Czy Polska będzie drugą Grecją? Jeśli dane gospodarcze są złe, tym gorzej dla danych i prezesa GUS".

"Mamy nadzieję, że w Polsce, jak ktoś kiedyś w Grecji, nikt nie wpadł na pomysł, że należy podrasować wskaźniki gospodarcze, żeby przed Unią Europejską wypadać dobrze. To dla Grecji skończyło się fatalnie" - zaznaczył Hofman.

Błaszczak podkreślił również, że GUS w szczególny sposób wymaga "absolutnego braku ingerencji ze strony rządu". "W tym kontekście Pańska nagła decyzja o odwołaniu prof. dr hab. Józefa Oleńskiego wymaga pilnych wyjaśnień. Niedopuszczalna jest sytuacja, w której zmiany na stanowisku szefa GUS są dokonywane bez podania poważnych przyczyn przed upływem kadencji szefa GUS. Taka sytuacja może doprowadzić do spadku wiarygodności GUS co byłoby niezwykle szkodliwe dla wizerunku Polski" - napisał do premiera.

Szef klubu PiS powiedział też, że to nie kancelaria premiera powinna dokonywać kontroli w GUS, ale Najwyższa Izba Kontroli. "Rząd powinien z daleka trzymać się od jakiejkolwiek ingerencji w to co dzieje się w GUS-ie" - podkreślił Błaszczak.



Reklama

Według RMF FM, powodem odwołania Oleńskiego są kontrole w GUS, o których pisała "Rzeczpospolita". W styczniu gazeta podała, że kontrola w GUS, zarządzona przez kancelarię premiera, wykazała m.in., że Janusz Dygaszewicz, dyrektor Departamentu Programowania i Koordynacji Badań GUS oraz szef Centralnego Biura Spisowego otrzymał 131 tys. zł na podstawie umowy-zlecenia za nadzór nad przygotowaniem do dwóch spisów powszechnych. Oprócz tego brał normalną pensję.

Gazeta podała także, że w ciągu trzech miesięcy 2010 r. GUS podpisał umowy-zlecenia z 357 pracownikami na ponad 3,5 mln zł, z czego 67 pracowników otrzymało dodatkowo 2,3 mln zł. Np. naczelnik Wydziału ds. Organizacji Spisów Powszechnych dostał dodatkowo prawie 100 tys. zł, a niektórzy jego zastępcy - po prawie 40 tys. zł - podała "Rz". Kancelaria premiera poinformowała o sprawie Centralne Biuro Antykorupcyjne.

GUS nie zgadzał się wtedy z zarzutami kontrolerów z kancelarii premiera, że pracownicy etatowi zajmujący się spisem powszechnym byli podwójnie opłacani. Według Urzędu dostali wynagrodzenie zgodnie z prawem.

Rzecznik GUS Wiesław Łagodziński argumentował, że Narodowy Spis Powszechny Ludności i Mieszkań 2011 określa rodzaj, tryb i procedury działań spisowych, a także przedstawia koszty spisu jako odrębną pozycję budżetu państwa. "Wynika z tego, że prace, które określić można jako +spisowe+ wyłączone są z innych działań GUS. Program ten jest monitorowany na bieżąco przez Ministerstwo Finansów" - napisał w oświadczeniu przekazanym do mediów Łagodziński.

Oleński został prezesem GUS w październiku 2006 r. Na to stanowisko powołał go premier Jarosław Kaczyński. Prezesem GUS Oleński został wtedy po raz drugi - pełnił już tę funkcję w latach 1992-1995. Wówczas był także przewodniczącym Komisji Statystycznej ONZ i wiceprzewodniczącym Konferencji Statystyków Europejskich.