Kopyciński przypomniał we wtorek w rozmowie z PAP, że Dzień Kobiet był obchodzony jako święto państwowe do 1993 roku. "Niestety to właśnie za rządów kobiety - pani premier Hanny Suchockiej - zrezygnowano z obchodzenia 8 marca jako święta państwowego. Dziś, kiedy tak dużo mówimy o prawach kobiet, o szacunku do nich, o równouprawnieniu, parytetach, jest okazja by zrobić to również w takim sensie bardziej symbolicznym" - zaznaczył Kopyciński.
Jego zdaniem, 8 marca to święto, które nie powinno mieć "zabarwienia politycznego". "A wtedy tylko z takich powodów zostało ono wykreślone z kalendarza. Myślę, że dziś już polscy politycy, szczególnie ci z prawej strony sceny politycznej, dojrzeli, by na to święto patrzeć przez pryzmat historii, szacunku do kobiet, a nie tylko poprzez czasy PRL" - uważa polityk Sojuszu.
Kopyciński ma zamiar w przyszłym tygodniu zaprezentować swój projekt klubowi SLD, a następnie rozpocząć zbieranie podpisów pod nim. Liczy przy tym - jak podkreślił - także na poparcie posłów innych klubów.
We wtorek również z okazji Dnia Kobiet szef SLD Grzegorz Napieralski rozmawiał przez godzinę z paniami za pośrednictwem komunikatora internetowego. Chciał w ten sposób - jak mówił dziennikarzom - zwrócić m.in. uwagę na problem dotyczący praw kobiet.
"Kiedy czytamy konstytucję, to tam wszyscy wobec prawa jesteśmy równi, ale kiedy spoglądamy na praktykę, to jest ona całkowicie inna: kobieta na tym samym stanowisku co mężczyzna zarabia 20-30 proc. mniej, jest jej też trudniej przebić się w polityce. Nie mówi się o możliwości startu kobiety na prezydenta, rzadko wymienia się kobiety, jeśli chodzi o funkcję premiera" - mówił Napieralski.
Szef Sojuszu życzył paniom z okazji ich święta "dużo uśmiechu". "Bo czym częściej uśmiech na twarzy gości, to znaczy, że wszystko wokół nas jest coraz lepsze. Życzę wszystkim kobietom, by w politykach nie zabrakło determinacji, aby te różnice między mężczyzną a kobietą zacierały się, i aby w Polsce europejskie już standardy zamieszkały na zawsze" - powiedział lider SLD.
Jedna z rozmówczyń, pani Małgorzata, pytała, jak szef SLD ocenia poniedziałkową inicjatywę działaczek Kongresu Kobiet, które zaprezentowały kobiecy "gabinet cieni" m.in. z europosłanką, b. komisarz UE ds. polityki regionalnej Danutą Huebner jako premierem i Jolantą Kwaśniewską jako szefową MSZ.
Napieralski ocenił, że każda inicjatywa promująca kobiety, nie tylko w polityce, ale w każdej innej dziedzinie jest "bardzo dobra". "Im częściej rozmawiamy czy pokazujemy, że nie ma żadnej różnicy między ministrem kobietą, a ministrem mężczyzną, tym lepiej" - uważa lider Sojuszu.
Pani Kazimiera z Rzeszowa pytała z kolei, czy SLD będzie podejmował jakieś działania, by poprawić funkcjonowanie tzw. ustawy wywłaszczeniowej, która - według niej - ma liczne mankamenty. Chodzi o nowelę ustawy o gospodarce nieruchomościami, która weszła w życie na początku zeszłego roku i miała usprawnić procedurę wywłaszczeń nieruchomości, likwidując tym samym przeszkody m.in. w realizacji inwestycji drogowych.
"Idea tej ustawy jest taka, żeby pomóc w inwestycjach infrastrukturalnych, ale zwracaliśmy też uwagę, że ważne jest, aby się rozwijały drogi, ważne, aby budować autostrady, ale oczywiście nie może być to kosztem ludzi" - odpowiedział Napieralski. Obiecał, że posłowie SLD spróbują interweniować w tej sprawie.
Kolejna z rozmówczyń prosiła lidera Sojuszu o zainteresowanie sprawami przemocy. Zdaniem Napieralskiego, problemem w Polsce jest już samo podejście do tej kwestii. "Często boimy się zareagować, jeżeli wiemy nawet, że przemoc gdzieś istnieje, czasami boimy się iść z pomocą, poinformować odpowiednie służby, że coś takiego się dzieje" - mówił szef Sojuszu. Zapowiedział, że będzie poruszał ten problem podczas kampanii SLD przed jesiennymi wyborami parlamentarnymi.