"Z ustawy tej cieszą się dilerzy i mafia narkotykowa (...) czy o to nam chodziło" - mówiła Iwona Arent (PiS). Jak dodała, projekt w rzeczywistości daje możliwość legalizacji narkotyków. Wiceminister sprawiedliwości Zbigniew Wrona odpowiadając na te zastrzeżenia zaznaczał, że "nie ma zgody na żadną legalizację, chodzi o to, aby w sposób indywidualny traktować ludzi przyłapanych z narkotykami".

Reklama

Według nowelizacji zaproponowanej przez resort sprawiedliwości w pewnych okolicznościach prokurator, jeszcze przed wydaniem postanowienia o wszczęciu śledztwa, będzie mógł odstąpić od ścigania za posiadanie środków odurzających lub substancji psychotropowych. Chodzi o przypadek, gdy dana osoba posiada nieznaczne ilości narkotyków na własny użytek i nie jest dilerem. Ponadto, gdy osoba uzależniona podda się leczeniu prokurator będzie mógł wobec niej zawiesić postępowanie, jeśli osobie tej nie zagraża kara wyższa niż do pięciu lat więzienia. Ministerstwo podkreśla jednak, że każdy przypadek osoby zatrzymanej z niewielką ilością narkotyków będzie indywidualnie rozpoznawany przed odstąpieniem od ścigania, a samo odstąpienie nie będzie następowało automatycznie.

Za nowelizacją opowiedzieli się przedstawiciele PO i PSL. Robert Kropiwnicki (PO) zaznaczał, że ważne jest, aby organy ścigania potrafiły oddzielić sprawy istotne od mniej istotnych i proponowane zmiany mają im to umożliwić.

Marek Balicki (SLD) także zapewnił, że jego klub popiera projekt. Jak wskazywał, dotychczasowe uregulowania w tej kwestii przewidujące de facto karalność osób uzależnionych nie sprawdziły się. "Karanie konsumentów utrudnia penetrację środowisk zajmujących się handlem narkotykami, wykreowało za to nową grupę przestępców" - zaznaczał.

W trakcie debaty poza wnioskiem o odrzucenie złożonym przez PiS zgłoszone zostały także poprawki. PiS wniósł o wykreślenie zapisów dotyczących możliwości odstąpienia od ścigania. Balicki zaproponował, aby pojęcie "niewielkiej ilości narkotyków" było precyzowane w rozporządzeniu wydawanym przez ministerstwo zdrowia. Andrzej Czuma (PO) mówił z kolei, że doprecyzowanie tego pojęcia jest niemożliwe - zależy od indywidualnych przypadków i konkretnej substancji. "Już górale podhalańscy wiedzą, że jak się napije gorzały to szybciej zetnie, a jak piwa to wolniej" - dodał.

Ponieważ do projektu zgłoszone zostały modyfikacje, teraz ponownie zajmie się nim sejmowa komisja sprawiedliwości i praw człowieka.



Reklama

W proponowanych w projekcie przepisach podniesiono też maksymalny wymiar możliwej kary za wprowadzenie do obrotu znacznej ilości środków odurzających z 10 do 12 lat więzienia. Natomiast za posiadanie znacznej ilości środków odurzających miałoby grozić do 10 lat więzienia, gdy obecnie grozi za to do ośmiu lat.

Według projektu nie będzie można reklamować środków spożywczych lub innych produktów (tzw. dopalaczy) poprzez sugerowanie, że posiadają one działanie podobne do substancji psychotropowych lub środków odurzających, a ich użycie, nawet niezgodne z przeznaczeniem, może powodować skutki takie jak wspomniane substancje i środki. Ponadto jednostki administracji rządowej, Żandarmerii Wojskowej, Służby Celnej będą mogły konfiskować substancje psychotropowe lub środki odurzające w ilości niezbędnej do przeprowadzenia badań potwierdzających popełnienie przestępstwa. Chodzi o to, aby po zatrzymaniu tych produktów, służby te mogły przechowywać próbki, na podstawie których określą, czy mają do czynienia z przestępstwem.