Tusk podkreślił jednak na konferencji prasowej, że w jednym zgadza się bezdyskusyjnie ze swoim głównym oponentem: że "państwo polskie powinno zachować swoją integralność".

Reklama

Premier był pytany o "Raport o stanie Rzeczypospolitej" przedstawiony w ubiegłym tygodniu przez PiS, w którym - we fragmencie dotyczącym regionalizmów - napisano m.in.: "Można dodać, że śląskość jest po prostu pewnym sposobem odcięcia się od polskości i przypuszczalnie przyjęciem po prostu zakamuflowanej opcji niemieckiej".

Sam Kaczyński na sobotniej konferencji prasowej mówił m.in.: "twierdzenie, że istnieje naród śląski my rzeczywiście traktujemy za zakamuflowaną opcję niemiecką". Natomiast we wtorek, na stronie internetowej PiS pojawiła się nowa wersja fragmentu raportu w brzmieniu: "Można dodać, że śląskość, która odrzuca polską przynależność narodową, jest po prostu pewnym sposobem odcięcia się od polskości i przypuszczalnie przyjęciem po prostu zakamuflowanej opcji niemieckiej".

"Nie będę pogłębiał wrażenia, że naprawdę coś dramatycznego dzieje się w Polsce tylko dlatego, że prezes Kaczyński chciałby w każdej swojej wypowiedzi, w każdym swoim wystąpieniu publicznym, sprawić wrażenie, że Polska jest w przededniu katastrofy albo w samym środku katastrofy" - mówił w środę Tusk. Dodał, że "zadaniem wszystkich odpowiedzialnych polityków jest porządkowanie spraw polskich, a nie wytwarzanie poczucia chaosu i bałaganu".

"Dlatego mogę zwrócić się tylko z takim serdecznym apelem do wszystkich polityków, ale także do polityków z mojej formacji, do komentatorów, aby możliwie powściągliwie traktowali skądinąd bardzo poważne sprawy, jakimi są na przykład integralność państwa polskiego" - powiedział Tusk.

Podkreślił, że rozumie potrzebę autonomii rozmaitych wspólnot, a "sama idea samorządu jest wcieleniem w życie idei autonomii wspólnot lokalnych i regionalnych wobec administracji centralnej".

"Ale to, co dzisiaj wydaje mi się kluczowe w tej dość chaotycznej i momentami niepotrzebnie agresywnej dyskusji, to jedna stara prawda: jeśli w centrum administracyjnym do władzy dochodzą ludzie, którzy chcą wszystkich ze wszystkimi skonfliktować, to wtedy narasta chęć uwolnienia się od takiego ciężaru złej władzy centralnej" - powiedział premier.

Reklama

Jak dodał, jeśli spodziewa się jakiegoś efektu po debacie wywołanej przez PiS, to takiego, że "w spisie powszechnym więcej ludzi będzie demonstrowało swoją niechęć do centralnej polityki ze względu na słowa, jakie wygłosił (J.Kaczyński)". Premier zaznaczył, że są to jego "gorzkie gratulacje pod adresem Jarosława Kaczyńskiego".

Tusk dodał, że odnosi wrażenie, iż "bardzo wielu Polaków, nawet tych z Podlasia, Pomorza czy Wielkopolski najchętniej dzisiaj nałożyłoby koszulki z napisem +jestem Ślązakiem+, bo nikt nie chce, ani na Śląsku, ani w Wielkopolsce, ani na Podkarpaciu (...), aby Jarosław Kaczyński wskazywał palcem: +jesteś taki, masz być taki, nie masz prawa tak czy inaczej się zachowywać+".

Dlatego - zaznaczył Tusk - "paradoksalnie Jarosław Kaczyński stał się pierwszym autonomistą śląskim, liderem prawdziwego ruchu dezintegracji państwa".