Według tygodnika "Wprost", od listopada 2007 do marca 2011 premier Donald Tusk 175 razy korzystał z rządowych samolotów. Podróżował głównie w weekendy z Warszawy do Trójmiasta i z powrotem. Miało to kosztować ok. sześciu milionów złotych.
Jarosław Kaczyński zagadnięty o tę sprawę na konferencji prasowej odparł: "Żeby premier miał tylko takie grzechy na sumieniu, to biłbym mu brawo. Trudno, żeby tylko warszawiacy mogli zostać premierami. To byłoby dla mnie nawet dobre".
"Uważam, że nie należy czepiać się szczegółów" - dodał były szef rządu.