Według serwisu, raport jest już właściwie przetłumaczony. Teraz trwa praca nad przygotowaniem prezentacji, dzięki której dokument będzie maksymalnie zrozumiały nie tylko dla specjalistów, ale dla szerokiej publiczności. I to jest właśnie powód, dla którego efekt pracy komisji Millera wciąż pozostaje tajny.
O tym, że raport ma zostać ogłoszony do kolejnego piątku, kampanianazywo.pl dowiedziała się od jednego z członków komisji Millera.
"Gazeta Wyborcza" z kolei pisze, że są kłopoty z tłumaczeniem raportu. Jak wyjaśnia informator gazety, lingwiści mają kłopot ze słownictwem technicznym.
W przełożonej już części są błędy wynikające z nieznajomości techniki lotniczej. "Na przykład jest problem, jak przetłumaczyć termin ILS na rosyjski i czy w ogóle go tłumaczyć?" - relacjonuje rozmówca dziennika.
Komentarze(47)
Pokaż:
NajnowszePopularneNajstarszepod zadnym pozorem nie bylo wolno im zejsc tak nisko i probowac ladowac.
ja wiem kto ponosi wine.
Słuchaj no stary ubeku. Przestań zaśmiecać forum swoim ubeckim bełkotem. Nie masz co robić na emeryturze ubecki pryku??? Baw wnuki jeśli je masz.
Poczekajmy na koniec wakacji - to raport widziany i pisany z odleglosci.
I nie bylo zadnego zamachu, wybuchu. Spadl i juz.
Zajmij sie kangurami i czytanie 'biblii' - HIPOKRYTO!!
Do wszystkoch niedorobionych KRETYNOW\ Z PELO - POwiescie sie na toPOli - Z FORUM WON ...BO JEDYNIE FETOREM ZAJEZDZACIE!!
Co - w glowie sieczka??? Trudno - GENETYCZNY IDIOTYZM TO CIEZKA CHOROBA!!
Tak to bywa z GENETYCZNYMI IDIOTAMI Z PO - WCZESNA EMERYTURA, BO PO 20ce JUZ GOTOWI NA SMIETENIK HISTORII!!
"W pupcie to ci Biedroń i Taras...
Wiemy już ze 10 kwietnia nie było awarii samolotu, nie wybuchła bomba, nie było meaconingu, nie było sztucznej mgły ani rozpylanego helu, feralna brzoza nie była specjalnie zasadzona, pilot znał prawidłowe ciśnienie na Siewiernym, nie było ruskiego magnesu, nie było dobijania rannych /przy przeciążeniu 100g w momencie katastrofy nie było żywych do dobijania/. Wszystkie te tezy lansowane przez pisowskie media i polityków w celu ukrycia prawdziwych przyczyn katastrofy nie znalazły potwierdzenia w faktach. Był za to durnoning. A wobec tej przypadłości medycyna jest bezradna.
Na życzenie Lecha Kaczynskiego, który miał kłopoty z doświadczonymi pilotami i ścigał ich karnie i dyscyplinarnie za niewykonywanie jego poleceń podczas lotu /vide lot do Gruzji w 2008r/, samolotem dowodził młody, świeżo awansowany kapitan. Gwarantowało to prezydentowi ze będzie bez przeszkód komenderował samolotem. Na pokładzie nie było rosyjskiego lidera-nawigatora bo zrezygnowała z jego usług strona polska wystosowując formalne pismo do Rosjan że załoga zna rosyjski język i procedury.Nieoficjalnie wiadomo ze minister Szczyglo komentowal ze Rusek nie będzie mu się petal po samolocie. Start zaplanowano na 0600, jednak kancelaria prezydenta, aby się lepiej wyspać, przesunęła go na 0700.
Kapitan Protasiuk początkowo odmówił startu, gdyż nie otrzymał prognozy pogody ze stacji meteo. Start wymusił jednak gen. Błasik i to on a nie dowódca samolotu zameldował prezydentowi o gotowości samolotu do startu. Jest to ingerencja w kompetencje kapitana i naruszenie procedury. Ostatecznie samolot wystartował o 0727.
W trakcie lotu, kontroler z lotniska polowego Siewiernyj dwukrotnie, zupełnie jednoznacznie poinformował załogę ze nie ma warunków do lądowania i zasugerował jej udanie się na lotnisko zapasowe. Pilot powinien niezwłocznie to uczynic. Jednak czekał na decyzje prezydenta, poinformowanego o sytuacji /pośredniczył dyr. Kazana/. W tym czasie prezydent kontaktował się z bratem Jarosławem. Sprawa była poważna bo początek uroczystości i transmisje TV zaplanowano na 0930 i miał to jednocześnie być triumfalny początek kampanii wyborczej Lecha. Z pewnością nie mogła się ona rozpocząć od lądowania na lotnisku zapasowym w Witebsku u Łukaszenki.
Jaka była decyzja prezydenta możemy wywnioskować po obecności gen. Błasika w kokpicie i po tym ze pilot podjął próbę podejścia na wysokośc decyzji /100 m/. Jednak kpt.Protasiuk schodził ze zbyt dużą prędkością opadania – 9 m/s zamiast 4 m/s – a nastepnie nie widzac ziemi chcial odejsc na drugi krag na automacie wciskajac przycisk „odejscie”. Jednak ten przycisk nie dzialal na lotnisku polowym Siewiernyj pozbawionym systemu ILS /Instrumental Landing System/ o czym pilot nie wiedzial lub zapomnial. Załoga z niezrozumiałych powodow ignorowała tez ostrzeżenia Terrain ahead/Ziemia z przodu/, i instrukcje Pull up !/Ciągnij w górę!/ nadawane automatycznie przez system TAWS. Dopiero zobaczywszy drzewa na kursie samolotu /6 sekund przed katastrofą/ kpt. Protasiuk podjał rozpaczliwą próbę recznego poderwania samolotu. Było już jednak za poźno.
Kontrolerzy z Siewiernego /było ich trzech/ zdawali sobie sprawę z niebezpieczeństwa lecz bali się zamknąć lotnisko, kontaktowali się ze swoimi przełożonymi ale nie dostali jasnych instrukcji. Mieli na ten temat rozbieżne zdania. Wiedzieli, że odsyłając samolot prezydencki znanego z rusofobii L.Kaczynskiego na zapasowe lotnisko, wywołają skandal międzynarodowy – BOHATERSKI POLSKI PREZYDENT, KTÓREMU NIESTRASZNA MGŁA I PRYMITYWNE LOTNISKO, NIEDOPUSZCZONY NA UROCZYSTOSCI KATYŃSKIE PRZEZ ROSJAN !
Pozostały przy życiu Lech Kaczyński i jego dwór z pewnością wykorzystaliby tę okazje do antyrosyjskiej kampanii oszczerstw a ich zbawcy staliby się kozłami ofiarnymi i być może ponieśliby konsekwencje służbowe. Wszak kilkadziesiąt minut wcześniej znacznie mniejszy - co trzeba dodac - Jak-40 wylądował , zresztą w lepszych warunkach, choć poniżej wymaganego minimum i bez formalnej zgody z wieży kontrolnej (!)
Generalnie zarówno załoga samolotu jak i kontrolerzy mieli do wyboru albo postępować racjonalnie i ponieść konsekwencje służbowe albo poddać się presji zadufanych w sobie ignorantów na najwyższych stanowiskach. Rezultat znamy.
Po katastrofie prezes i dożywotni właściciel PiS, Don Jarosław używa wszelkich wpływów aby narzucić opinii publicznej kłamliwą wersję o spisku Tuska z Putinem i męczeńskiej śmierci prezydenta. Chodzi o odwrócenie uwagi od kompromitujących braci rzeczywistych przyczyn katastrofy i nadanie rysu heroizmu śmierci Lecha Kaczyńskiego, co wraz z Wawelem ma położyć podwaliny jego przyszłej legendy. Jezeli fakty na to nie pozwalają to tym gorzej dla faktów.
Dodajmy, że razem z prezydentem zginęło 95 innych osób, których nikt o zdanie nie pytał.
Starość ci doskwiera? Udaj się do minister Kopacz - zastosuje eutanazje. Twoja żmudna prawca nad tłumaczeniami się skończy i przestaniesz mieć dylemat.
W jakim języku Tusk zapozna się z raportem Millera - rosyjskim czy angielskim (ostatnio bierze intensywne lekcje) ?