"Żałujemy, że reżim białoruski izoluje 10-milionowy naród od korzystnej współpracy z Europą" - powiedział w piątek PAP rzecznik MSZ Marcin Bosacki, odnosząc się do oświadczenia białoruskiej ambasady.
"W przeddzień szczytu Partnerstwa Wschodniego jego organizatorzy podjęli bezprecedensowe dyskryminacyjne działania wobec Białorusi" - głosi komunikat Ambasady Białorusi przesłany w piątek PAP. Napisano w nim, że na szczyt PW nie został zaproszony prezydent Białorusi Alaksandr Łukaszenka, a następnie ograniczony został udział w szczycie wyznaczonego przez Republikę Białoruś przedstawiciela.
"Działania te są poważnym łamaniem podstawowych zasad Partnerstwa Wschodniego, uzgodnionych podczas pierwszego szczytu w Pradze w 2009 r. Białoruś aktywnie pracowała na rzecz przygotowania szczytu i miała zamiar uczestniczyć w jego spotkaniach. Jednak w tych warunkach uczestnictwo staje się niemożliwe: partnerstwo nie może opierać się na dyskryminacji" - napisano w komunikacie białoruskiej ambasady.
Ze strony białoruskiej na szczyt zaproszony został minister spraw zagranicznych Siarhiej Martynau, którego nazwisko nie widnieje na liście urzędników reżimu Alaksandra Łukaszenki objętych zakazem wjazdu na terytorium Unii. Białoruski polityk nie zdecydował się skorzystać z zaproszenia. W takiej sytuacji zaproszony został - ale tylko do udziału w piątkowych sesjach szczytu PW - ambasador Białorusi Wiktar Gajsionak. Szczyt rozpoczął się w czwartek wieczorem od kolacji przywódców europejskich, którzy przyjechali do Warszawy.