Donald Tusk zapewniał, że nie uzyskał informacji ze służb ani prokuratury na temat firm Marcina P., wszystko co wiedział pochodziło z kilkudziesięciu artykułów, które pojawiły się w prasie - poinformowała "Rzeczpospolita".
Sugestia, że mogłem mieć tajne dane i uprzedzałem syna, jest, delikatnie mówiąc, niemądra, a nawet nieprzyzwoita - skonstatował Donald Tusk.
Minister spraw wewnętrznych Jacek Cichocki ujawnił jednak, że w maju ABW wysłało premierowi pismo przestrzegające go przed działalnością Amber Gold.
Paweł Graś przyznał, że takie pismo wpłynęło do kancelarii premiera, ale o jego treści nie może mówić ze względu na tajemnicę państwową. Zdaniem rzecznika rządu, premier powiedział, że służby nie ostrzegały go przed Amber Gold, gdyż miał na myśli okres wcześniejszy, przed końcem maja - powiedział Graś.
Na temat treści dokumentu wypowiedział się jednak Jacek Cichocki: Informował on, że Amber Gold może opierać się na mechanizmie tzw. piramidy finansowej, a także, że środki z Amber Gold mogą być wyprowadzane niezgodnie z zasadą funkcjonowania spółki, m.in. na działalność grupy OLT.
Głos w tej sprawie zabrał też Jarosław Gowin. Pragmatyka działania premiera i ministrów jest taka, że nie od razu zapoznajemy się z wszystkimi pismami. Zazwyczaj przechodzą one najpierw przez ręce naszych współpracowników. Wyłapywane są przez nich te najważniejsze. Nie ma innej możliwości. Nie wiemy czy premier nie czytał tej notatki. Pytanie jest kiedy ją przeczytał. Nie mam podstaw by kwestionować wiarygodność Donalda Tuska w tej sprawie – powiedział minister sprawiedliwości.