Szef klubu PiS Mariusz Błaszczak przypomniał, że o nieprawidłowościach dotyczących Amber Gold informował ABW m.in. bank BGŻ, sygnalizując, że wynajęte w nim przez spółkę skrytki, w których gromadzone miało być złoto, są puste. ABW 24 maja przygotowała niejawny materiał informacyjny dotyczący działalności spółki, który przekazała do najważniejszych osób w kraju, w tym też do premiera.

Reklama

To zupełnie zmienia charakter tej informacji, która miałaby dotrzeć do premiera Donalda Tuska. Jeżeli rzeczywiście były to poważne informacje, a nie informacje z prasy, to wtedy w naszym przekonaniu uzasadnione jest to, że premier Tusk nie dopełnił swoich obowiązków, bo powinien reagować jako szef rządu, jako urzędnik który nadzoruje służby specjalne, jako przełożony ministra finansów, któremu podlegają urzędy skarbowe. Ta reakcja była w naszym przekonaniu niezbędna do tego, żeby oszust z Amber Gold nie naciągnął kolejnych tysięcy obywateli - zaznaczył Błaszczak.

Drugi z zarzutów - ujawnienia tajemnicy państwowej - dotyczy m.in. słów syna premiera, Michała Tuska. W jednym z wywiadów stwierdził on, że po rozmowie z ojcem rozluźnił kontakty z OLT Express (liniami lotniczymi powiązanymi z Amber Gold - PAP). Tymczasem inni politycy PO, w tym prezydent Gdańska Paweł Adamowicz, te kontakty zacieśniali (...) A więc pytanie samo się ciśnie (...): dlaczego na podstawie tych informacji, jego syn rozluźnił relacje z OLT, natomiast prezydent Adamowicz nie rozluźniał? - pytał Błaszczak.