Kilkanaście miesięcy temu powiedziałem, że w zasadzie ten wątek jest zakończony, ale jednocześnie pozostawiłem furtkę. Polegała ona na tym, że jeżeli w toku poszczególnych badań pojawią się jakieś możliwości dowodowe, to prokuratura oczywiście będzie je wykorzystywać - mówi RMF FM Andrzej Seremet, prokurator generalny.

Reklama

Centralne Laboratorium Kryminalistyczne analizuje 255 wymazów z wraku samolotu i gleby. Kiedy te w grudniu 2012 roku trafiły one do Polski, naczelny prokurator wojskowy Jerzy Artymiak przyznał, że niektóre z detektorów użytych w Smoleńsku wykazały na czytnikach cząsteczki trotylu. Zastrzegł przy tym jednak, że pojawiały się także wtedy, gdy urządzenia zbliżano do przedmiotów codziennego użytku.

Termin ogłaszany w momencie, kiedy biegli przystępowali do tych prac, był określany na sześć miesięcy. Możemy lokować swoje oczekiwania w okresie miesięcy letnich - dodaje prokurator generalny Andrzej Seremet. Tym samym, że względu na zmianę terminu zakończenia badań prokuratura nie wypowiada się jednoznacznie, czy w Smoleńsku mogło dojść do zamachu. O tym mówi jedna z wersji.

Na obecnym etapie bliższych szczegółów nie ujawniono.