Zdaniem Tomasza Nałęcza Aleksander Kwaśniewski uległ czarowi właściciela Acronu w sprawie tarnowskich Azotów. Wczoraj były prezydent zaprzeczał, by lobbował na rzecz sprzedaży Azotów rosyjskiej firmie. Jednocześnie przyznał, że o sprawie rozmawiał z prezydenckim doradcą Janem Krzysztofem Bieleckim i premierem, ale jedynie informował o ofercie Acronu.
Prezydencki doradca Tomasz Nałęcz w radiowej Trójce poddał w wątpliwość, by Aleksander Kwaśniewski miał tylko informować polskich polityków Jeśli były prezydent rozmawia z premierem na jakiś temat, to znaczy że jest raczej zwolennikiem takiego rozwiązania, a nie - chce się o coś zapytać. Jednak, jak dodaje Nałęcz, nie widzi w tym nic nagannego.
Tomasz Nałęcz dodaje, że dziwi go, iż były prezydent nie zdawał sobie sprawy z pozycji Azotów w imporcie gazu do Polski. Właściciel firmy w gruncie rzeczy decydował by w znacznej mierze o polityce gazowej państwa. Według Nałęcza, prezydent uległ czarowi znajomości z Wiaczesławem Kantorem.
Aleksander Kwaśniewski w oświadczeniu zamieszczonym wczoraj na swoim profilu w facebooku podkreślił, że właściciela Acronu Wiaczesława Kantora poznał w roku 2004 w związku z jego działalnością jako Przewodniczącego Europejskiego Kongresu Żydów.
W tym samym oświadczeniu Kwaśniewski zapewnił, że nie brał żadnego wynagrodzenia od Acronu, a swoją działalność w sprawie Azotów zakończył na rozmowie z Bieleckim i Tuskiem. Nie prowadziłem żadnych rozmów z Ministerstwem Skarbu Państwa, zaś w szczególności nie rozmawiałem na ten temat z ministrem Mikołajem Budzanowskim czy jego zastępcami - stwierdził Kwaśniewski. Wczoraj Donald Tusk powiedział, że nie zostawił żadnych wątpliwości w rozmowie z Kwaśniewskim, jaka jest intencja rządu w sprawie Azotów.