Albo Tusk decyduje się na wzięcie do rządu Grzegorza Schetyny, co jest mało prawdopodobne, bo to tylko odsunięcie kłopotów o kilka miesięcy, albo funduje sobie kilka miesięcy ostrej jazdy i walki wewnątrzpartyjnej, eliminuje ewentualnych przeciwników, doprowadzając do strać w regionach i po wakacjach zostaje wybrany na przewodniczącego partii - mówią anonimowo politycy PO dziennikarzom RMF.
Jak dodają, o wiele bardziej prawdopodobny jest ten drugi scenariusz.
O godzinie 17 zbiera się zarząd główny Platformy Obywatelskiej. Kierownictwo partii będzie rozmawiać na nim o wcześniejszych, jesiennych wyborach na przewodniczącego PO. To jeden z elementów planu, który pozwoli Donaldowi Tuskowi uciec Grzegorzowi Schetynie i utrzymać władzę w Platformie. Choć nie będzie to łatwe zadanie.
Przyspieszone wybory wymagają zmiany w statucie partii. To miałoby nastąpić już w czerwcu. Przed jesiennymi głosowaniami na szefa PO Donald Tusk może chcieć jednak przeprowadzić porządki w regionach. Premier raczej nie pozwoli na sytuację, w której jego przeciwnicy z lokalnych struktur będą decydować o wyborze szefa partii. Więc najpierw "czystki" w regionach, a potem ponowne wyniesienie do władzy.
Rany boskie, jak przeprowadzić wybory w kołach, powiatach i regionach przez wakacje - zastanawia się jeden z polityków PO w rozmowie z radiem RMF.
Główny rywal Donalda Tuska, Grzegorz Schetyna, oficjalnie zapowiada, że jeśli wygra wybory w PO, wyobraża sobie podział władzy między premiera Tuska a przewodniczącego Schetynę. Donald Tusk najwyraźniej jednak woli nie podejmować takiego ryzyka.