Jestem w poniedziałek zaproszony do legnickiej prokuratury na rozmowę, czy miała miejsce korupcja. Jadę tam, mimo że mógłbym nie jechać, bo jestem chroniony immunitetem. Nie będę się za nim chronił – powiedział w Radiu ZET Jacek Protasiewicz, od niedawna nowy szef dolnośląskich struktur PO.
To pokłosie afery wokół wokół kupowania głosów uczestników zjazdu.
Protasiewicz przyznał, że nie czuje się dobrze z informacjami opublikowanymi przez tygodnik "Newsweek".
Polityk uważa, że powtórzenie zjazdu oznaczałoby dla niego jeszcze bardziej wyraźne zwycięstwo nad Grzegorzem Schetyną, ale partyjne władze zdecydowały inaczej.
Decyzja zapadła, żeby przeciąć sprawę w sensie szkodliwości politycznej i ukarać wszystkich tych, którzy są odpowiedzialni za psucie wizerunku PO - dodał Protasiewicz.
Polityk przekonywał na radiowej antenie, że nic nie załatwiał działaczom, którzy są głównymi bohaterami nagrań.
Panowie prowadzą rozmowy, za które ja się wstydzę i ja się tłumaczę stwierdził.
Dodał, że nagrani działacze PO nie tylko nie posiadają wiedzy merytorycznej, to mają mentalność LGOM-u, czyli zagłębia miedziowego, gdzie zarobki są zdecydowanie wyższe niż średnie w Polsce.
Dziś stoją przed sądem partyjnym i ja mam nadzieję, że sąd będzie dla nich tak surowy, jak powinien być - stwierdził Protasiewicz.