Oni podpalają Polskę, a teraz chcą podpalić Ukrainę. To są źli ludzie, pani redaktor - ocenia politykę PiS wobec Radosława Sikorskiego i rządu Jacek Protasiewicz. Najbardziej dostało się Ryszardowi Czarneckiemu. Nie wolno mu wierzyć, on konfabuluje. Nie warto go słuchać. To Jasio Wędrowniczek, który potraktował swoją kadencję jako okazję do zwiedzania świata - mówił na antenie Radia ZET szef kampanii wyborczej.
Jego zdaniem, współpracownicy Jarosława Kaczyńskiego to są ludzie, którzy chcą wymierzać sprawiedliwość wedle własnego kodeksu, a ich kodeks jest jak babcia Pawlakowa. Sąd sądem, ale sprawiedliwość musi być po naszej stronie. Oni każde nieszczęście wykorzystają, bo każdą kampanię budują na jakimś ludzkim nieszczęściu. Cynicznie wykorzystują, żeby bardziej poruszyć serca. To są źli ludzie pani redaktor - stwierdził.
Europoseł pokazuje też, że sami Ukraińcy doceniają to, co osiągnął polski minister. Mam w telefonie SMS od doradcy Jacyniuka. "Podziękuj Radkowi. Radek did a great job". Tak jest postrzegane na Ukrainie i w Europie to, co zrobił Sikorski. Tylko PiS tego nie widzi, bo PiS nienawidzi Polski i Polaków, którzy odnoszą sukcesy międzynarodowe - podsumował.
Komentarze (587)
Pokaż:
NajnowszePopularneNajstarszeopublikowano: dzisiaj, 17:11
Fot. Youtube.pl
Sygnał po mediach poszedł zdaje się jasny – Jacek Protasiewicz już nie musi być chroniony. Trudno inaczej tłumaczyć fakt, że o Jacku Protasiewiczu, a szczególnie o jego sposobie traktowania ludzi, wiemy coraz więcej. Zaskakujące rozmowy z Protasiewiczem opisuje znany ze sprzyjania obecnej władzy tygodnik „Newsweek”.
Dziwi fakt, że osoba w ten sposób postępująca z ludźmi zrobiła tak zawrotną karierę w Platformie Obywatelskiej.
Tygodnik przytacza kilka scysji z udziałem Protasiewicza, które stawiają go w bardzo złym świetle.
Do nieprzyjemnego incydentu doszło kilka tygodni temu na posiedzeniu klubu europosłów PO i PSL. Zaczęło się od tego, że mazowiecka deputowana Platformy Jolanta Hibner zgłosiła tylko kilka uwag do planów redukcji emisji dwutlenku węgla. Protasiewicz, gdy je usłyszał, dostał białej gorączki. Zaczął biegać po sali oraz krzyczeć bez składu i ładu: - Ja cię kryję przed Tuskiem, a ty robisz takie rzeczy? Zobaczysz, zadzwonię do premiera i skreśli cię z listy. Chcesz tego?
- relacjonuje gazeta.
Wskazuje, że poseł Hibner o mało się nie rozpłakała, a sam europoseł zreflektował się i „padł na kolana i przyznał, że jej uwagi były słuszne”.
Ofiarą napaści polityka stała się również europosłanka Elżbieta Łukacijewska.
Inny z incydentów miał miejsce półtora roku temu tuż przed wyborem Protasiewicza na szefa polskiej delegacji w grupie Europejskiej Partii Ludowej. Wśród parlamentarzystów trwał spór, kiedy przeprowadzić głosowanie. Część deputowanych wolała przełożyć decyzję na kolejną sesję, ale Protasiewicz chciał rozstrzygnąć sprawę od razu. W głosowaniu wygrała opcja natychmiastowa, ale dwie osoby – europosłanka Elżbieta Łukacijewska i były premier Jerzy Buzek – wstrzymały się od głosu
- opisuje kolejny wybuch Protasiewicza „Newsweek”.
Gazeta wskazuje, że „Protasiewiczowi było to nie w smak”.
Do swojej koleżanki partyjnej wypalił:
Rozumiem, że jesteś tępa i zajmujesz się głównie decydowaniem, czy założyć buty płaskie czy na obcasie, ale dlaczego nie zagłosowałaś tak jak reszta?
Świadkowie rozmowy byli tak zszokowani, że nie zareagowali. W obronie Łukacijewskiej miał stanąć Jarosław Kalinowski z PSL, przypominając europosłowi, że „mówi do kobiety”. Sam Protasiewicz przeprosił koleżankę na następnej sesji PE.
Przeprosin nie doczekał się natomiast jeden z działaczy młodzieżówki PO. Gdy we wrześniu 2011 roku uczestniczył w łódzkim spotkaniu Donalda Tuska z młodzieżówką Platformy, miał okazję wpaść na wiceprzewodniczącego PE.
Podczas wystąpienia premiera pozwoliłem sobie wyjść za potrzebą. W drodze do toalety niestety natknąłem się na pana Jacka, który powiedział do mnie mniej więcej coś takiego: „Spierd… z powrotem na salę. Masz siedzieć i klaskać przewodniczącemu jak małpka. Po to was tu ściągnęliśmy, do niczego innego się nie nadajecie”
- przytacza gazeta.
Europoseł nie przypominał sobie tego wydarzenia, a cytatem zdawał się ponoć zaskoczony. Jednak w rozmowie z tygodnikiem przyznaje, „że jest cholerykiem”.
I zaświadczają o tym również współpracownicy działacza PO, który gdy coś szło „nie po jego myśli, tracił panowanie nad sobą, wymyślał współpracownikom, a nawet rzucał krzesłami”.
„A ty ci się, k... odzywasz? Pytał cię ktoś?”; „Zgłoś się na casting do filmu >>Głupi i głupszy<<, na pewno wygrasz. Co to za pomysł? Ze szkoły lepienia pierogów, czy drylowania wiśni?”
- miał mówić Protasiewicz.
Gdy czyta się o tym, jak zachowywał się Protasiewicz wobec swoich partyjnych kolegów można zacząć współczuć niemieckiemu celnikowi, który spotkał gwiazdę Platformy Obywatelskiej na swojej drodze.
wr
Powrót PiS do władzy d o BŁOGOSŁAWIENSTWO dla Polaków i dla Polski.
Powrót PiS do władzy do nieszczeście dla :
1 .Bandytów
2. Złodziei.
3. łapówkarzy:
4. Macherów od kręcenia lodów.
Smieciu z PO. Zachalana parszywa ,wulgarna mordo.
Koniec twojej kariery politycznej bydlaku.
Koniec!!! ha hahahaha