Tusk straszył powodzią. Straszył czymś, co ludzie, zwłaszcza na południu Polski, pamiętają. Potem jednak wyjechał z kraju - oskarżał premiera lider PiS, który pojawił się dziś we Wrocławiu. Jarosław Kaczyński uważa, że są dwa wymiary niebezpieczeństwa powodziowego. Jeden to cały czas padające deszcze, drugi to brak systemowej ochrony przeciwpowodziowej.
Przypomniał, że PiS miał gotowy plan walki z wysoką wodą, jednak pomysły zostały zablokowane po przejęciu władzy przez Donalda Tuska. Uważa on, że, co prawda PO próbuje na nowo instalować zabezpieczenia przeciwpowodziowe, jednak robi to niezwykle chaotycznie.
Prezes PiS uważa, że te problemy to wina tego, że w Polsce brakuje gospodarza. Powódź to wilk, a pasterz uciekł - powiedział. Premier to turysta, który nieustannie gdzieś wyjeżdża, bo wymyślił sobie jakąś ideę - stwierdził. Zauważył, że unijny komisarz wyśmiał jego pomysły, bo jak ktoś chodził całe życie na czworakach, to gdy próbuje wstać, dostaje po głowie.
Rzecznik PiS Adam Hofman też skomentował wypowiedź premiera, który powiedział, że Jarosław Kaczyński chodzi po wałach jako Szpieg z Krainy Deszczowców. - To na wałach to się Tusk zna, przypominam Amber Gold - powiedział.
PiS zorganizował konferencję prasową swego prezesa nad Odrą, na bulwarze Dunikowskiego. W tle widoczna była wyrwa w nadbrzeżnych murach. Trwają tam prace modernizacyjne.
Komentarze (72)
Pokaż:
NajnowszePopularneNajstarszePo wyborach te projekty zostały natychmiast skreślone przez nowy rząd PO.
W 2008 roku z listy ważnych projektów skreślono inwestycje przeciwpowodziowe warte 2 mld złotych. Alarmowała o tym jeszcze w ubiegłym roku śp. Grażyna Gęsicka, minister rozwoju regionalnego w rządzie Jarosława Kaczyńskiego.
W połowie 2008 r. Sejm na wniosek PO i PSL odrzucił prezydencki projekt ustawy o utworzeniu Funduszu Pomocy Ofiarom Klęsk Żywiołowych dla osób poszkodowanych.
Do najważniejszych zadań przeciwpowodziowych na Podkarpaciu należy budowa zbiornika retencyjnego Kąty-Myscowa w zlewni Sanu, Wisłoka i Wisłoki. O inwestycji, która pozwoliłaby na zmagazynowanie ok. 70 mln m sześc. wody, ponadto stworzenie rezerwy powodziowej przekraczającej 20 mln m sześc. wody i zdołałaby uchronić przed powodzią dziesiątki tysięcy mieszkańców, mówi się od lat.
Program przygotowany przez Grażynę Gęsicką, minister rozwoju regionalnego w rządzie PiS, skreśliła w 2008 r. z planów inwestycji unijnych i odłożyła na półkę obecna wicepremier Elżbieta Bieńkowska.
Ostatnio zabrano 25 milionów złotych przeznaczonych na bardzo ważne inwestycje przeciwpowodziowe, co spowodowało, że Program Ochrony Przeciwpowodziowej w Dorzeczu Górnej Wisły, oceniany przez ekspertów bardzo pozytywnie, został wyrzucony do kosza i praktycznie nie istnieje.
ANI NIE ZOBACZYL, ANI NIE USLYSZAL JAK ZRESZTA TYCH DEBILI HOFEN KROICOW, BLYSZCZAKOWSKICH, SMIESZNYCH PROFESUROF. LUDZIE
DZIALAJCIE. PROSZE!!!
smerfetka, z ciebie jest niezła świnia.
Robi z siebie idiote ,zeby nie odpowiadac za morderstwo niewinnych osob !
...a wlasnie co ze Smolenskiem ,gdzie nowe wersje ,czy antek -pies od wypadkow lotniczych zyje ,moze potrzebuje pomocy
DLACZEGO BRAK TEMATU I OSZCZERSTW ZE STRONY SEKTY ! Czy Smolensk to juz przeszlosc !!-chyba tak kaczor ubiera nie kolorowo ,mimo zapewnien .Nastepne klamstwo warchola .
Brawo Halinka