Politycy Prawa i Sprawiedliwości wskazują przy tym, że niedopełnienie obowiązków miało polegać na zatajeniu informacji otrzymanej od prezesa NBP, że firma Amber Gold to piramida finansowa, podaje RMF FM.
Zawiadomienia ma bezpośredni związek z aferą taśmowa - dokładnie rozmową szefa MSW Bartłomieja Sienkiewicza z prezesem NBP Markiem Belką.
CZYTAJ WIĘCEJ: Młody Tusk, "Smoleńsk, k..., jakieś pierdoły". O czym rozmawiali Belka i Sienkiewicz
W połowie czerwca premier oświadczył, że rozmawiał z prezesem NBP o Amber Gold, kiedy sprawą zajmowała się już prokuratura. Jak przypominał, prokuratura dwukrotnie w ubiegłych latach zajmowała się ta kwestią.
- Dlatego wspomnienie przez prezesa Belkę nie miało w żadnym wypadku ani charakteru ostrzeżenia, ani jakiejś informacji, tylko potwierdzało to, o czym było już dość powszechnie wiadomo. Sugestia, jakobym - w związku z tym zdaniem prezesa Belki - zapoznał się z jakąś tajemniczą sprawą, jest absurdalna - zaznaczył wówczas Donald Tusk.
Wcześniej media informowały, że dla Marcina P., właściciela Amber Gold, pracował syn Donalda Tuska. Był związany z firmą OLT Express.
Komentarze(69)
Pokaż:
Szczególny pokaz takiej metody trwa od dawna i dotyczy k...wstwa" i "sukinsyństwa" i klasycznej paranoi, kiedy o wypadku lotniczym w Smoleńsku mówią jak o zamachu, który przygotował premier. To jest k...wstwo, największe od 1945 roku.
Rzuca się oskarżenia, że pan premier Tusk i pan prezydent Komorowski współuczestniczyli w zorganizowaniu mordu politycznego, największego od czasu obławy augustowskiej. I na to nie ma innego słowa niż k...wstwo, łajdactwo, sukinsyństwo! To jest k...wstwo spowodowane paranoiczną nienawiścią.
Jawny cynizm, z jakim Kaczyński gra na społecznych emocjach, jest tak oczywisty, że naiwną jest wiara, iż służy jakiejkolwiek sprawie, oprócz własnej
Tak postępuje warchoł – potoczne określenie hulaki, przestępcy i samowładcy, człowieka siejącego zamęt w imię tylko własnych celów.
Zamiast docenić, że Polska przeżywa najlepszy okres od trzystu lat, Kaczyński straszy, że nasz byt narodowy jest zagrożony, państwo słabe, stwarzają atmosferę, jak gdybyśmy byli w przeddzień nowych zaborów. Putin i Merkel tylko ostrzą zęby.. Jarosław Kaczyński nie może się zdecydować, czy jesteśmy krajem niepodległym. Słuchając przemówień prezesa Kaczyńskiego w tych dniach odniosłem wrażenie, że Polska jest niepodległa i suwerenna kiedy rządzi PiS, a gdy u władzy jest Tusk i Komorowski, namiestnicy Putina i Brukseli – Polska wolna nie jest, i „ Polskę wolną racz nam zwrócić, Panie”. Gra on na tej samej nucie, co Lech Kaczyński, który mówił, że w naszym życiu ciągle potężne są siły, dla których polska niepodległość „nie jest wartością, ale zagrożeniem”.
– Pierwszą osobą, która naciskała na "Wprost", aby nie publikował rozmów był Jan Kulczyk – stwierdził na antenie Telewizji Republika Cezary Gmyz. Dziennikarz śledczy tygodnika "Do Rzeczy" dodał, że Kulczyk i ludzie go reprezentujący nie chcą udzielać informacji dziennikarzom. 16 czerwca "Wprost" publikując pierwsze nagrania, poinformował, że prawdopodobnie zarejestrowano również dwa spotkania Kulczyka: z szefem NIK Krzysztofem Kwiatkowskim i pierwszym sekretarzem PO Pawłem Grasiem.
W rozmowie na antenie telewizji Republika, komentatorzy (Jerzy Kłosiński - redaktor naczelny Tygodnika Solidarność, Michał Szułdrzyński z "Rzeczpospolitej" i Cezary Gmyz z "Do Rzeczy") odnosili się do nowego nagrania z udziałem wiceministra środowiska Stanisława Gawłowskiego i Piotra Wawrzynowicza - lobbysty związanego z PO. Lobbysta i wiceminister rozmawiali o jakimś dokumencie, który Gawłowski obiecał zdjąć z porządku dziennego. W rozmowie pojawił się również wątek innych nagrań, w tym z udziałem jednego z najbogatszych Polaków, Jana Kulczyka.
Jak stwierdził Gmyz, „pierwszą osobą, która naciskała na Wprost, aby nie publikował rozmów był Jan Kulczyk”. – To jedyna osoba, która do tej pory nie zabrała głosu ws. ewentualnych taśm ze swoim udziałem – podkreślał Gmyz. Dodał też, że Kulczyk i ludzie go reprezentujący nie chcą udzielać informacji dziennikarzom. – Ciekawe, czy jest jeszcze w kraju – zastanawiał się Gmyz.