Donald Tusk grał w piłkę w na boisku w Konstancinie-Jeziornej. Tam odbył krótką rozmowę z dziennikarzami.
Były premier bronił nominacji Igora Ostachowicza do zarządu Orlenu, choć jak przyznał, że wizerunkowo źle to wypadło. Tusk dodał, że chciał zabrać swojego PR-owca do Brukseli.
Wyszło może niezręcznie, bo wygląda na to, że pospiesznie ktoś załatwił mu pracę. Wyszło średnio, ale nie ma w tym nic dwuznacznego, poza tym, że źle wypadło - powiedział nowy szef Rady Europejskiej.
Co do jego kompetencji, to chyba nikt nie ma wątpliwości - dodał Tusk. Były premier przypomniał, że Ostachowicz przyszedł pracować dla rządu właśnie z jednej ze spółek.
Jak relacjonuje tvn24.pl, Donald Tusk był też pytany o ostatnie relacje z Ewą Kopacz i o rzekomy "brak chemii", o czym donosiły media. Dowodem na niezbyt dobrą atmosferę miałoby być odwołanie konwencji PO.
Już nic bardziej kosmicznego nie można było wymyślić. Jeśli jest jakiś problem, to taki, że przyjaźnimy się zbyt mocno. Ja najchętniej bym pomagał, ile miałbym sił. Rzeczywistość jest jednak taka, że trzeba zostawić sprawy nowej liderce - wyjaśnił były szef rządu.
Zdaniem Tuska, Kopacz będzie "lepszym" premierem od niego, a on sam pożegnał się z krajową polityką w atmosferze pełnej zgody w Platformie.