- To urzędnicy MSZ wychwycili tekst "Politico". Nikt inny tego nie zauważył. Te konkretne słowa Sikorskiego zostały celowo nagłośnione w Polsce - mówi w rozmowie "Rzeczpospolitą" anonimowy polityk PO.
Sikorski w wywiadzie dla amerykańskiego portalu "Politico" zasugerował, że Władimir Putin chciał włączyć Polskę w "podział Ukrainy". Potem się z tego wycofał. Ale i tak wypowiedź ta wywołała burzę i żądania dymisji Sikorskiego. Choć koalicja obroniła marszałka podczas głosowania w Sejmie, to jednak cała afera była potężnym ciosem w wizerunek byłego szefa MSZ.
Za podaje "Rzeczpospolita", powołując się na anonimowego polityka PO, to Schetyna stoi za kłopotami Sikorskiego. Stawką w tym przypadku ma być osłabienie marszałka, jako recenzenta Schetyny na ministerialnym fotelu i potencjalnego konkurenta do walki o władzę w PO, po ewentualnej przegranej Ewy Kopacz.
- Grzegorz robi porządki. Chce zbudować sobie taką pozycję, żeby w razie porażki wyborczej Kopacz w przyszłym roku, to on był jej naturalnym następcą. Dlatego chce osłabić Sikorskiego - mówi bliski współpracownik premier Kopacz cytowany przez gazetę.
Sikorski nie pozostaje Schetynie dłużny. To ponoć ludzie marszałka nagłośnili niefortunną wypowiedź Schetyny dla "Gazety Wyborczej", w której ten sugerował, że Polska traktuje Ukrainę jako swoją byłą kolonię.