Wicepremier Piechociński, wychodząc z TVP Info powiedział, że jeśli ja będę występować przeciwko bankom, to on mnie o coś tam oskarży - powiedział w programie "Jeden na jeden" w TVN24 Witold Modzelewski. Początkowo jednak - jak dodał, "z litości" - nie chciał podać nazwiska wicepremiera, na którego natknął się, wychodząc z budynku telewizji. Dodał, że groźby padły dwukrotnie.
- Rząd jest dziwnie zaangażowany po jednej stronie. Być może puściły nerwy - zastanawiał się prof. Modzelewski. Przyznał, że nie wie, czego miałyby dotyczyć oskarżenia.
Były wiceminister finansów powtórzył krytykę zgłaszanych przez Janusza Piechocińskiego pomysłów na pomoc frankowiczom. Argumentował, że wprowadzone w życie, działałyby w interesie banków, a nie w interesie rozwiązania problemów.
Ekonomista uważa, że problemy frankowiczów to nie sprawa banków, a całego państwa. Dlatego też należy szukać rozwiązania systemowego. Nie oznacza to jednak dokładania kredytobiorcom pieniędzy z budżetu. - Państwo ma stać na straży prawa, a to prawo zostało tutaj złamane i to prawdopodobnie wiele razy. Ważne, aby rząd tę sytuację rozwiązał, a nie sądy - stwierdza.
Jego zdaniem, kredyty powinny być przewalutowane na złotówki po kursie, w jakim zostały zaciągnięte, a banki mają zwrócić kredytobiorcom poniesione przez nich dodatkowe opłaty. - Przedmiotem ugody jest to, co było nienależnym świadczeniem na rzecz banków, czyli różnica między kredytem złotówkowym a roszczeniem wynikającym z przeliczania tych kredytów na franki - stwierdził.
Do instytucji finansowych powinni zaś wejść inspektorzy KNF, by sprawdzić, czy nie złamano prawa. - Sprzedawano nieistniejące franki kredytobiorcom, pobierając spread. Ktoś musi sprawdzić transakcje, kiedy ktoś sprzedawał coś, czego nie ma - uważa ekspert.
ZOBACZ TAKŻE: Jak banki pomagają frankowiczom? TABELA pomysłów >>>
CZYTAJ WIĘCEJ: "Frankowicze, a jak byście tak w jednym miesiącu nie zapłacili rat?" >>>