Przegląd stanu członkowskiego to jeden z elementów prowadzonego w Platformie audytu wewnętrznego. Jego efektem do tej pory było m.in. rozwiązanie dwóch struktur regionalnych: w Lubuskiem i na Dolnym Śląsku.

Od kilku miesięcy prowadzimy audyt wewnętrzny struktur - on dotyczy m.in. zaległości w opłacaniu składek. Wszędzie tam, gdzie te zaległości sięgają nawet kilku lat, na podstawie statutu dokonywana jest weryfikacja. Jest to czynność absolutnie techniczna, porządkowanie struktur - podkreślił w poniedziałkowej rozmowie z PAP sekretarz generalny PO Stanisław Gawłowski.

Reklama

Zdaniem rzecznika ds. dyscypliny PO Łukasza Abgarowicza, partyjnych martwych dusz jest sporo w całym kraju. Oczywiście w tym są też tacy ludzie, którzy trzy lata temu zostali zapisani do partii przed wyborami regionalnymi, na zasadzie "pompowania kół". Tego typu "martwe dusze" też są, ale to właśnie jest porządkowane i dotyczy całej Polski - zaznaczył Abgarowicz.

Jesienią 2013 roku Platforma wybierała władze wszystkich szczebli - od kół, poprzez powiaty, województwa, aż po władze centralne. Media donosiły wówczas, że przed wyborami szefów regionów w krótkim czasie przybyło wielu członków partii m.in. w Krakowie, Łodzi, we Wrocławiu i w Szczecinie. O pompowaniu kół mówił też wówczas obecny minister nauki i szkolnictwa wyższego Jarosław Gowin, po tym jak latem 2013 roku przegrał z Donaldem Tuskiem wybory przewodniczącego PO.

Abgarowicz zwrócił uwagę w rozmowie z PAP, że skreślenie z listy partyjnej nie odbywa się automatycznie. Najpierw jest kontakt z taką osobą, która od dłuższego czasu nie płaci składek, mówi się jej jak sprawa wygląda. Jeżeli ktoś taki zaczyna płacić składki, to zostaje; jeżeli nie, nie ma z nim kontaktu, albo deklaruje, że nie chce dalej działać w Platformie, to wtedy jest skreślany z listy decyzją zarządu regionalnego - wyjaśnił rzecznik ds. dyscypliny PO.

Skreśleń z list partyjnych dokonano n.in. w Łódzkiem, na Lubelszczyźnie oraz w Zachodniopomorskiem, gdzie z członkostwem pożegnało się ok. 300 dotychczasowych działaczy Platformy.

Reklama

W Łódzkiem z tamtejszej listy partyjnej skreślono ok. 600 osób. Procedura trwa od lutego, bo właśnie wtedy zostały rozesłane listy, maile. Były też telefony do tych członków, którzy zalegają ze składkami. Część z nich uregulowała. Zarząd na ostatnim posiedzeniu podjął decyzję, żeby osoby, które tak skrajnie zalegają z płaceniem składek, skreślić - wyjaśnił w rozmowie z PAP p.o. przewodniczącego łódzkiej Platformy Paweł Bliźniuk.

"Newsweek" napisał w poniedziałek, że skreślenie dużej liczby działaczy w Łódzkiem może w przyszłości wpłynąć na przebieg wyborów regionalnych w PO, w tym województwie, które odbędą się - według informacji PAP - pod koniec przyszłego roku. Zdaniem tygodnika, maleją w ten sposób ewentualne szanse wyborcze b. ministra infrastruktury i sprawiedliwości Cezarego Grabarczyka.

Bliźniuk zapewnił, że weryfikacja stanu członkowskiego w Łódzkiem nie ma nic wspólnego z przyszłorocznymi wyborami szefa regionu. Wszelkie tezy i dywagacje na temat tego, że to ma jakiś kontekst natury politycznej są oderwane od rzeczywistości - stwierdził lider łódzkiej PO.

Grabarczyk podkreślił z kolei w rozmowie z PAP, że PO potrzebna jest obecnie konsolidacja. "Jest to trudny czas dla Platformy - po ośmiu latach rządów przeszliśmy do opozycji i nie powinniśmy wyrzucać ludzi, a być może zaproponować im zmianę statusu np. na sympatyka" - powiedział b. minister, a obecnie m.in. wiceszef klubu PO.

Według Gawłowskiego, PO liczy obecnie ok. 40 tys. członków, z czego składki opłaca regularnie ok. 20 tys.

W Platformie w dalszym ciągu trwa przegląd działania struktur. Z nieoficjalnych informacji PAP wynika, że w przyszłym tygodniu zbierze się zarząd krajowy PO, na którym Abgarowicz ma przedstawić wyniki takiego audytu na Śląsku. Niewykluczona jest rekomendacja, by zarząd tamtejszego regionu rozwiązał niektóre śląskie struktury powiatowe.

W marcu władze krajowe PO podjęły decyzję o rozwiązaniu struktur regionalnych w Lubuskiem i na Dolnym Śląsku. W pierwszym z tych województw p.o. przewodniczącego został partyjny stronnik szefa PO Grzegorza Schetyny, senator Waldemar Sługocki (wcześniej regionem rządziła bliska współpracowniczka b. premier Ewy Kopacz Bożenna Bukiewicz). Na Dolnym Śląsku z funkcją lokalnego przywódcy musiał pożegnać się jeden z głównych partyjnych oponentów Schetyny Jacek Protasiewicz. Zastąpił go europoseł Bogdan Zdrojewski.

Zarząd rozwiązał też wówczas strukturę miejską we Wrocławiu i tym samym pozbawił funkcji jej szefa, posła Michała Jarosa. Efektem decyzji zarządu PO w sprawie Dolnego Śląska był rozpad koalicji w tamtejszym sejmiku województwa, którą współtworzyli radni Platformy i środowiska skupionego wokół prezydenta Wrocławia Rafała Dutkiewicza i w efekcie utratę władzy przez PO w regionie.

Jaros z kolei poinformował w poniedziałek, że przechodzi do Nowoczesnej.