Jak mówił w niedzielę na konferencji prasowej minister rolnictwa Krzysztof Jurgiel, który jest też prezesem stowarzyszenia, mimo iż od katastrofy smoleńskiej, w której zginął m.in. Lech Kaczyński i jego małżonka, minęło sześć lat, to w województwie podlaskim wydarzenie to upamiętniono do tej pory tylko pamiątkowymi tablicami. W samym Białymstoku imię Lecha Kaczyńskiego i jego małżonki nosi skwer w jednym z parków.
Poseł Dariusz Piontkowski mówił, że do tej pory "skromnie" upamiętniono ofiary tej katastrofy. Stąd też pomysł, by w Białymstoku stanął pomnik Lecha Kaczyńskiego.
W tym celu powołano społeczny komitet, w skład którego wchodzą m.in. Jurgiel, Piontkowski, wojewoda podlaski Bohdan Paszkowski oraz senator Jan Dobrzyński. Założyciele liczą, że do stowarzyszenie przyłączą się także inne osoby m.in. ze środowisk prawicowych.
Pomnik miałby powstać w ciągu dwóch lat z pieniędzy ze zbiórek publicznych. Jurgiel szacuje, że koszt będzie w granicach 100-200 tys. zł, takie są ceny - jak mówił - takich pomników w innych częściach kraju. Koncepcja pomnika ma być wyłoniona w konkursie, a pomnik stanąć w centrum Białegostoku. Jurgiel nie chciał powiedzieć, które miejsca brane są pod uwagę, mówiąc, że trzeba to uzgodnić m.in. z konserwatorem zabytków.
Celem stowarzyszenia - jak podkreślił Jurgiel - będzie nie tylko ustawienie pomnika, ale też działalność wydawnicza i edukacyjna, aby móc popularyzować idee Lecha Kaczyńskiego. Będą organizowane np. konferencje i spotkania.