"Na pewno musimy opanować sferę informacyjną. To największa słabość naszego rządu"
Kaczyński w wywiadzie dla "Rz" był pytany o plany PiS w sprawie zmiany podatków oraz o sprzeczne wypowiedzi ze strony rządu w tej sprawie.
Na pewno musimy opanować sferę informacyjną. To największa słabość naszego rządu, bo takie sprawy powinny wypływać dopiero wtedy, gdy są całkowicie gotowe, a one takie nie są. Na pewno nie chcemy uderzać w przedsiębiorców, wręcz przeciwnie, chcemy ich zachęcić do inwestycji i innowacyjności - podkreślił lider Prawa i Sprawiedliwości.
Z jednej strony chcemy im pomóc, ale z drugiej nie możemy się godzić na niską tendencję do inwestowania i innowacji. Teza o tym, że spora grupa naszych przedsiębiorców traktuje swoje firmy jak folwark pańszczyźniany, jest bez wątpienia godna uwagi - zaznaczył Kaczyński.
Dopytywany, w jaki sposób można pomóc, odparł, że regulacjami prawnymi, które będą bronić pracownika - np. podniesieniem płacy minimalnej, walką z umowami śmieciowymi, które powinny być docelowo wyeliminowane. W ogóle musimy odejść od gospodarki opartej na niskiej płacy. Niepokojąca jest też tendencja części przedsiębiorców do przechodzenia na status rentierów w dość młodym wieku: "Dorobiłem się, a teraz korzystam z życia i wydaję pieniądze..." - wytłumaczył.
"Zbliżam się do siedemdziesiątki, nie mam żadnego majątku, ale bym sobie skromnie przeżył"
Na pytanie, czy chce zmusić kogoś do pracy, Kaczyński odpowiedział: Ja się zbliżam do siedemdziesiątki i dalej mam ochotę pracować. Nie mam żadnego majątku, ale bym sobie skromnie przeżył.
Pytany, jak chce zmienić postawy m.in. przedsiębiorców - zachętami czy represjami - zapewnił, że nie będzie żadnych represji. Choć można sobie wyobrazić podatki od nieczynnego kapitału, ale niczego takiego nie planuję. Ale problem istnieje, bo pozytywny dla społeczeństwa jest taki przedsiębiorca, który chce się rozwijać, inwestować. Takich jest bardzo wielu - zauważył prezes PiS.
Na pytanie, czy jest zwolennikiem jednolitego podatku od osób fizycznych odpowiedział, że wydatki państwa rosną bardzo szybko, a wpływy budżetowe już nie. 500+, obniżenie wieku emerytalnego, podniesienie kwoty wolnej - to olbrzymie koszty. Czy uda się je zrównoważyć po stronie wpływów? W tym roku pieniędzy jest więcej niż trzeba, ale ważny jest rok przyszły - podkreślił.
Mamy tu duże pole do działania, ale będziemy to rozkładali na etapy. Chcemy przesunąć duże środki do tych grup społecznych, które nie tylko nie zyskały na transformacji, ale wręcz straciły - zapowiedział Kaczyński.
Pytany, czy odbędzie się to kosztem podwyższenia podatków dla najlepiej zarabiających, Kaczyński oświadczył: Nie mamy żadnego planu podwyższenia podatków! Mówię wyłącznie o tym, by obowiązujące podatki po prostu płacono. Problemem jest nie tylko VAT, ale też niska ściągalność CIT, a nawet PIT. Szara strefa jest jeszcze większa, niż myśleliśmy na początku.
Kaczyński przyznaje: Są wielkie kłopoty z inwestycjami publicznymi
Dziennikarka przypomniała Kaczyńskiemu jego słowa, że przedsiębiorcy z przyczyn politycznych i złej woli nie chcą inwestować i że te słowa wywołały oburzenie. Prezes PiS w odpowiedzi wyjaśnił: Mówiłem o konkretnym przypadku, chodziło o zakup mięsa świń w związku z afrykańskim pomorem. Akurat rozmawiałem o tym z ministrem Jurgielem. Dysponujemy sumą 100 mln zł i nie bardzo jest jak ją wydać. Przedsiębiorcy powinni być tym zainteresowani – a nie są. Była to więc wypowiedź związana z konkretną sytuacją - wskazał.
Kaczyński przyznał, że "są wielkie kłopoty z inwestycjami publicznymi". Jak do władzy doszli nasi polityczni przeciwnicy, to dzięki śp. Grażynie Gęsickiej wszystko było przygotowane i ułożone z Brukselą. Przyszli na gotowe. A i tak w pierwszym roku wydali tylko miliard z nowej perspektywy finansowej - mówił. A kiedy my wygraliśmy wybory, przyszliśmy na zupełnie puste pole. Nic nie zostało zrobione. Różnica jakości tych dwóch władz jest gigantyczna. Wszystko trzeba od początku załatwiać. W samorządach wojewódzkich też jest niechęć i nie ma co tego ukrywać. Bo nasze rządy oznaczają ogromną zmianę w obiegu pieniądza. Chcemy zlikwidować niesprawiedliwe przydzielanie środków finansowych - ocenił lider PiS.
Kaczyński był też pytany o powrót na stanowisko szefa gabinetu politycznego i rzecznika prasowego MON Bartłomieja Misiewicza. Proszę o to pytać ministra Macierewicza. Ani nie jestem premierem, ani dyktatorem, nie wszystko, co się dzieje, musi mi się podobać - oświadczył.
Nie mam aż takiej władzy, a nawet gdybym ją miał, to musiałbym uznać, że ministrowie o dorobku takim jak Antoni Macierewicz powinni mieć pewien poziom autonomii. Ale to od państwa się dowiedziałem, że pan Misiewicz powrócił - mówił.
Spółki Skarbu Państwa? "Nie zajmuję się nimi bezpośrednio"
Lider PiS był pytany o sytuację w spółkach Skarbu Państwa i zapowiedzi likwidowania nieprawidłowości. Nie zajmuję się nim bezpośrednio, ale z całą pewnością zmian jest dużo, co nie zawsze zresztą wynika z patologii. Czasem okazuje się, że dana osoba nie jest właściwie przygotowana do pełnienia swojej funkcji, czasem są przesunięcia między poszczególnymi spółkami. Te zmiany trwają wszędzie tam, gdzie dostrzegliśmy choćby niebezpieczeństwo nieprawidłowości - podkreślił.
Kaczyński był pytany o ocenę funkcjonowania w rządzie wicepremiera Mateusza Morawieckiego. Będę to mógł ocenić może za rok. Wtedy będę wiedział, czy ten projekt, przygotowany przez niego i innych bankowców jeszcze przed wyborami, funkcjonuje. Proces zdobywania przez wicepremiera Morawieckiego uprawnień trochę się przedłużył. Czy ta obecna struktura jest dobra? Być może ją też będziemy korygowali. Zobaczymy. Wicepremier Morawiecki ma już sporo instrumentów i może działać - podkreślił.
Na uwagę, że premier Beata Szydło nie była entuzjastką tej zmiany i zapytanie, czy teraz są dwa ośrodki władzy w rządzie, Kaczyński odpowiedział: Ja byłem premierem. I wiem, że premier to jest premier. Nie można tego porównywać z wicepremierem, nawet mającym dwa silne resorty. Pani premier na pewno była pod pewnym naciskiem Ministerstwa Finansów, może i innych. Ale w końcu podjęła właściwą decyzję. I ja bardzo się z tego cieszę.
Kaczyński był też pytany o ocenę transakcji, której dokonało PZU i Polski Fundusz Rozwoju – zakupu od UniCreditu Banku Pekao SA: czy to jest prawdziwa repolonizacja.
Nigdy nie miałem wątpliwości: kapitał ma narodowość. Jeśli chcemy się rozwijać, jeśli centrum naszej polityki ma być rozwój Polski, to musimy mieć własny kapitał i własną bankowość, może nie w 100 procentach, ale w większości. Musimy dążyć do zmiany charakteru naszej gospodarki, bo jest on anachroniczny. Co prawda ten anachronizm był jednym z elementów sytuacji, która uchroniła nas przed kryzysem, ale na dłuższą metę musimy tę sytuację zmienić. Trzeba radykalnie zwiększyć tendencję do inwestowania i do innowacji. I chodzi tu o polski kapitał, a nie obcy - oświadczył lider PiS.