Staram się, ale trudno jest zrozumieć to, co się wydarzyło. Nie musiało do tego dojść. W skali od 1 do 10 działania swojej partii rozumiem może na 2 - mówił Krzysztof Łapiński z PiS w Radiu ZET. Mówiłem, że ograniczenia dla mediów mogą się źle skończyć. To była "wojna" niepotrzebna” - dodał. Jego zdaniem, takie sytuacje, jak w Sali Kolumnowej czy spór z mediami o zasady obecności dziennikarzy w Sejmie odbijają się czkawką rządzącym.

Reklama

Łapiński uważa też, że ciężko będzie znaleźć wyjście z sytuacji. Jesteśmy w takiej logice wojny, że każda ze stron boi się, że jak się cofnie, to znaczy, że przegrała. Zostanie okrzyknięta jako ta, która została ograna - przyznaje. Dodał jednak, że jeśli PiS się nie cofnie, to opozycja może nawet zacząć blokować gabinet marszałka.

Sugerował więc, by nie uznawać posiedzenia Sejmu w Sali Kolumnowej za nielegalne, ale by przegłosować w Senacie jeszcze raz poprawki opozycji. A potem w Sejmie jeszcze raz byśmy nad nimi pracowali - mówił. Nie chciał też za wszelką cenę bronić marszałka Marka Kuchcińskiego. Może trzeba poszukać kogoś nowego? PiS wysunęło go na marszałka, bo być może nie było innych kandydatów, albo nikt inny się nie palił - przyznał. Dodał też, że marszałek niepotrzebnie tak ostro zareagował w sprawie posła Szczerby. Jakby ktoś do mnie mówił ‘kochany panie’, to bym się uśmiechnął i odwzajemnił się podobnym komplementem - podsumował.