Błaszczak pytany w piątek w programie "24 pytania" w Polskim Radiu 24 czy w związku z okupowaniem przed opozycję sali plenarnej Sejmu będzie miał spokojne święta odpowiedział, że "ważne, żeby wszyscy mieli spokojne święta".

Reklama

- Okupacja sali plenarnej Sejmu świadczy tylko o oderwaniu od rzeczywistości, o zapiekłości opozycji z PO i Nowoczesnej, o tym, że nawet święta nie wpływają na tych ludzi, oni rzeczywiście są zapiekli, ale może jeszcze do świąt - jutro wigilia - to jeszcze się zmieni - wyraził nadzieję minister.

- Mam nadzieję, że jednak mimo wszystko zwycięży zdrowy rozsądek, chyba oni mają świadomość tego, że poprzez takie działania pokazują, że są partią awanturniczą, że nie są partia poważną, że nie godzą się z wynikiem wyborów, z utratą władzy, to tylko świadczy o ich słabości - dodał szef MSWiA.

Minister zauważył, że w ubiegły piątek została także przyjęta przez Sejm ustawa odbierająca przywileje funkcjonariuszom SB. - Przeciwko tej ustawie protestowali właśnie politycy PO i Nowoczesnej - a więc to jest obrona dawnego PRL-owskiego systemu, to jest obrona nadużyć, układu post okrągłostołowego i to tylko tyle - ocenił.

Reklama

Zdaniem szefa MSWiA większość Polaków jest "przeciwna awanturnictwu politycznemu" i obecnym działaniom opozycji.

Pytany o to, czy piątkowe głosowanie na Sali Kolumnowej jest ważne odpowiedział, że jest ważne i nie ma powodów, dla których miałoby być powtarzane. - Wszystko zostało przeprowadzone zgodnie z regulaminem Sejmu, zgodnie z konstytucją RP - dodał.

W czwartek Błaszczak zapewnił w Polsat News, że opozycja nie będzie "wyciągana" z sali plenarnej, a jeśli nie ustąpią, wówczas obrady będą odbywały się w Sali Kolumnowej. Pytany w nawiązaniu do tej wypowiedzi, czy "posłowie będą wynoszeni" odpowiedział, że nie będą.

Reklama

- My nie posługujemy się agresją, w odróżnieniu od naszych poprzedników - zaznaczył.

Jak poinformował policja, która przebywała przed Sejmem w nocy z piątku na sobotę oraz we wtorek, kiedy odbyła się manifestacja KOD i opozycji "była nieuzbrojona".

Protest opozycji na sali plenarnej Sejmu ma trwać do 11 stycznia. Na sali plenarnej rotacyjnie przebywać będzie kilkudziesięcioosobowa grupa posłów PO – ustalił w czwartek klub Platformy. 11 stycznia, kiedy zaplanowane jest kolejne posiedzenie Sejmu, politycy opozycji mają ponownie zablokować mównicę sejmową.

W Senacie, który 11 stycznia prawdopodobnie rozpocznie prace nad budżetem na 2017 r., Platforma będzie bojkotować obrady izby. Opozycja uważa piątkowe głosowania budżetowe w Sali Kolumnowej Sejmu za nielegalne; domaga się ich powtórzenia.

Nowoczesna, której politycy również każdego dnia przebywają w Sejmie, także ma już rozpiskę "dyżurów", obejmującą najbliższe dni aż do Sylwestra. Taką informację przekazała w środę PAP wiceprzewodnicząca Nowoczesnej Katarzyna Lubnauer. - Będziemy protestować do 11 stycznia; nie ma możliwości zawieszenia protestu na święta, bo jak wyjdziemy z tej sali, to już nas do niej nie wpuszczą – podkreślił w czwartek lider Nowoczesnej Ryszard Petru.

W miniony piątek w Sejmie posłowie opozycji zablokowali sejmową mównicę po wykluczeniu z obrad przez marszałka Sejmu Marka Kuchcińskiego posła PO Michała Szczerby; wówczas została ogłoszona przerwa. Obrady Sejmu zostały wznowione przez marszałka w Sali Kolumnowej, tam odbyły się głosowania, m.in. nad budżetem na 2017 r. Niektórzy z posłów opozycji weszli do Sali Kolumnowej, ale nie brali udziału w głosowaniach, twierdzili, że nie było w nich kworum i że były one nielegalne.

Marszałek Sejmu po głosowaniu nad budżetem na 2017 r. podał, że w głosowaniu tym udział wzięło 236 posłów, za jego uchwaleniem było 234, przeciw 2, nikt się nie wstrzymał od głosu. Przed Sejmem w piątek wieczorem zebrała się manifestacja zorganizowana przez KOD. Posłowie opozycji pozostają od piątku w sali obrad Sejmu.