Halicki, który był gościem w radiowej Trójce, podkreślił, że do rozpoczęcia przez opozycję protestu w Sejmie dał pretekst marszałek Kuchciński poprzez błąd regulaminowy oraz niezdolność do zażegnania kryzysu.
Według posła PO dyskwalifikacja Kuchcińskiego "polega przede wszystkim na tym, że przez 26 dni protestu nie pojawił się w Sejmie". - Pojawił się dopiero ostatniego, czy przedostatniego dnia - zaznaczył Halicki. Jak dodał "praktycznie pierwszy kontakt z przedstawicielami klubów protestujących w Sejmie miał miejsce w środę rano (11 stycznia)".
Dopytywany, dlaczego PO nie uczestniczyła w rozmowach u marszałka Senatu Stanisława Karczewskiego, odpowiedział: - To jest dosyć żenujące. Jeżeli nazywamy nawet tę formę protestu strajkiem parlamentarzystów, to czy szef tego zakładu pracy, którym jest Sejm, w sytuacji kryzysu w swoim zakładzie - za który jest odpowiedzialny - wyjeżdża na 20 parę dni i się nie pojawia i prosi prezesa sąsiedniego zakładu?.
- Kryzys został wywołany w Sejmie przez marszałka Kuchcińskiego, szefa Sejmu i w Sejmie musiał być i powinien być rozwiązany - podkreślił Halicki. - Jeżeli marszałek Kuchciński chce być drugą osobą w państwie, to powinien na siebie wziąć tę pełną odpowiedzialność - zaznaczył poseł.
Dlatego - jak uzasadnił - PO złożyła wniosek o odwołanie Kuchcińskiego z pełnionej funkcji, bo on "po prostu do tej roli prowadzenia obrad, ale także zarządzania pracą parlamentu się nie nadaje".
W czwartek 12 stycznia Platforma zawiesiła protest w Sejmie, a posłowie Platformy po 27 dniach stałej, rotacyjnej obecności, opuścili salę plenarną. PO złożyła też wniosek o odwołanie marszałka Marka Kuchcińskiego.
Posłowie PO i Nowoczesnej przebywali na sali plenarnej Sejmu od 16 grudnia 2016 r.; rozpoczęli wtedy protest wobec wykluczenia z obrad posła PO Michała Szczerby i wobec projektowanych zmian w zasadach pracy dziennikarzy w Sejmie, domagając się zachowania jej dotychczasowych reguł.
Marszałek Kuchciński wznowił obrady w Sali Kolumnowej, gdzie przeprowadzono głosowania m.in. nad ustawą budżetową na 2017 r. Opozycja uważa, że głosowania w Sali Kolumnowej były nielegalne, m.in. z powodu braku kworum.
Marszałek Sejmu zapewnił, że w głosowaniach 16 grudnia brała udział wymagana w konstytucji liczba posłów oraz, że każdy z posłów mógł wejść do sali głównym wejściem i brać udział w każdym głosowaniu
Platforma 12 stycznia zawiesiła protest w Sejmie.