B. minister obrony narodowej Tomasz Siemoniak (PO) ocenił w czwartek na konferencji prasowej w Sejmie, że sytuacja w polskiej armii staje się dramatyczna. "Mamy katastrofę personalną, odejścia kolejnych generałów - cenionych w NATO, cenionych przez Amerykanów - którzy rzucają papierami i odchodzą z wojska. W armii panuje chaos i niepewność" - podkreślił.
Jak dodał, przejawem głębokiego kryzysu w armii jest rozbijanie przez Macierewicza jednostki GROM, która - podkreślił - jest polskim "skarbem narodowym". - Należy się liczyć z tym, że kilkudziesięciu oficerów będzie odchodziło z GROM-u. Nie jesteśmy w stanie zrozumieć, dlaczego Macierewicz rozbija najważniejszy i najbardziej operacyjny fragment naszego wojska, mianowicie wojska specjalne - zaznaczył Siemoniak.
Szef Dowództwa Komponentu Wojsk Specjalnych w Krakowie gen. bryg Jerzy Gut postanowił odejść z wojska. Przyczyny dymisji są osobiste - poinformował we wtorek PAP rzecznik prasowy DKWS ppłk Krzysztof Łukawski. Antoni Macierewicz mianował gen. bryg. Wojciecha Marchwicę dowódcą komponentu Wojsk Specjalnych, a płk. Mariusza Pawluka - dowódcą Jednostki Wojskowej GROM.
Apelujemy o opamiętanie się i o to, aby politycy PiS wyciągnęli wnioski z tej sytuacji, Antonii Macierewicz ciągnie na dno polską armię - przekonywał polityk PO.
Siemoniak zaapelował do prezydenta Andrzeja Dudy o jasne stanowisko w sprawie sytuacji w polskiej armii. Jak ocenił, jeśli prezydent jest razem z Antonim Macierewiczem i popiera zmiany w MON, to wtedy będzie za nie odpowiedzialny i będzie odpowiedzialny za katastrofę polskiej armii. "Albo prezydent jest z Macierewiczem, albo jest z wojskiem" - podkreślił.
Chcę mu (prezydentowi) przypomnieć, że zwierzchnictwo nad siłami zbrojnymi, to nie tylko zakładanie wojskowej kurteczki na poligonie, czy wzniosłe przemówienia, to jest realna odpowiedzialność za wojsko polskie - mówił Siemoniak. Jak ocenił, prezydent nie może "trząść się jak galareta przed Antonim Macierewiczem".
Zdaniem b. wiceministra obrony narodowej Czesława Mroczka (PO), informacje płynące z MON przypominają "złowieszcze komunikaty wojenne". - Co chwila dowiadujemy się, że odchodzi kolejny, dobry żołnierz, bardzo dobry dowódca. W jakiejś mierze wojsko polskie zostało zaatakowane przez własnego ministra obrony - Antoniego Macierewicza, niestety wojsko polskie ponosi bardzo dotkliwe straty - podkreślił. Jak ocenił, potencjał bojowy sił zbrojnych został w ostatnich miesiącach radykalnie obniżony.
Macierewicz w przyszłości odpowie przed trybunałami, sądami za szkody, które wyrządził siłom zbrojnym - przekonywał Mroczek. Jednocześnie zauważył, że to prezes PiS Jarosław Kaczyński obsadził Macierewicza w roli "destruktor" sił zbrojnych.
Szef prezydenckiego biura prasowego Marek Magierowski pytany we wtorek, czy fala odejść wojskowych nie niepokoi prezydenta Andrzeja Dudy, odparł: "Na razie nie". "Pan prezydent w tej chwili nie jest zaniepokojony tymi odejściami, uważa, że ta polityka personalna, prowadzona w tej chwili przez pana ministra Macierewicza nie daje powodów do szczególnego niepokoju" - dodał.