Subiektywnie uważam, że jako resort tak zmieniliśmy rzeczywistość i samą instytucję, że nie zasłużyliśmy - podkreśla Streżyńska.

Udowodniliśmy, że cyfryzacja jest bardzo ważna dla ludzi. Jest naszą pozytywną agendą w relacjach międzynarodowych, szczególnie unijnych i szkoda by było to niszczyć. Kocham cyfryzację i nigdzie się nie wybieram - dodaje.

Reklama

Na pytanie, czy inne resorty rzucają jej "piach w tryby", minister odpowiada: Tak to jest, że w każdej grupie są różne zdania. Nie zawsze nasze propozycje spotykają się z entuzjazmem ze strony resortów, które jeszcze niedawno były właścicielami tych tematów.

Sprawy związane z naszą tożsamością, czyli to, co określa mnie, jako obywatela, były w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych. Stąd naturalne dążenie, by kontrolować mocniej, niż wypadałoby z ich kompetencji, ten obszar rzeczywistości. I ustawa cały czas zalega w Radzie Ministrów - dodaje Streżyńska.

Dopytywana, czy szef MSWiA Mariusz Błaszczak jest "hamulcowym", Streżyńska mówi: Wyraża swoje zdanie. Jesteśmy na półmetku rządowym, co powoduje, że uwaga polityków mniej koncentruje się na sprawach merytorycznych, a bardziej na politycznych.

Ciągle nie ma jeszcze decyzji, w którą stronę idziemy - czy państwa otwartego, w którym obywatele mają szeroki dostęp do różnych narzędzi tożsamości, także tych dostarczanych przez sektor komercyjny, czy do państwa zamkniętego. Takiego, które koncentruje narzędzia identyfikacji obywatela we własnych rękach. I dopuszcza do serwisów państwowych tylko państwowe rozwiązania - podkreśla.

Minister przyznaje ponadto w rozmowie z "Gazetą Wyborczą", że miała propozycję, by wstąpić do jednej z partii tworzących Zjednoczoną Prawicę. Zastrzega jednak, że nie chodzi o Prawo i Sprawiedliwość. Streżyńska przekonuje jednak, że jest "z zasady" bezpartyjna. "I w ten sposób jestem dostatecznie wiarygodna i dla partnerów rynkowych i politycznych" - zaznacza.