Proces przed warszawskim sądem rozpoczął się w środę.

- Jest sprawa wystąpienia zgodnie z prawem międzynarodowym zastępcy ambasadora Piotra Marciniaka do władz rosyjskich o eksterytorialność terenu, gdzie nastąpiła katastrofa. To rutynowa rzecz, a minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski zdecydował się wycofać z tej decyzji. To bardzo poważna sprawa. Trudno sądzić, żeby została podjęta bez wiedzy i zgody premiera Donalda Tuska – swego czasu przekonywał Jarosław Kaczyńskiw wywiadzie.

Reklama

Zdaniem Radosława Sikorskiego, tymi słowami prezes PiS naruszył jego dobra osobiste "w postaci dobrego imienia, czci oraz godności". Dlatego teraz były szef MSZ domaga się od Kaczyńskiego publikacji przeprosin w czterech portalach internetowych i zapłaty 30 tys. zł na rzecz Fundacji dla Polski.

- Kłamanie w sprawie Smoleńska i używanie tego kłamstwa w polityce jest wyjątkową podłością. Kaczyński przeważnie zniesławia aluzjami czy insynuacjami. Te tuziny małych kłamstw smoleńskich składają się na wielkie kłamstwo smoleńskie – mówił, jak podała Gazeta.pl, Radosław Sikorski jeszcze przed wejściem na salę rozpraw.

Przed sądem zeznawał jedynie Jarosław Bratkiewicz, który w kwietniu 2010 r. był dyrektorem departamentu wschodniego MSZ. To zawodowy dyplomata, pracuje w ministerstwie od 1992 r. Bratkiewicz przyznał, że po tragedii w Smoleńsku nie wystosowano noty dotyczącej uznania miejsca katastrofy prezydenckiego samolotu za eksterytorialne ani też jej nie cofnięto.
Zaznaczył też, że ambasada RP w Rosji sformułowała "całkiem przytomnie brzmiącą" i "zgodną z prawem międzynarodowym" notę o tym, żeby strona rosyjska zadbała o zabezpieczenie "wszystkich walorów materialnych, tego wszystkiego, co pozostało w wyniku katastrofy". Źródło: Gazeta.pl

"Zobaczymy, na ile szanuje wymiar sprawiedliwości" – skwitował Radosław Sikorski na Twitterze.