Cała rozmowa zaczęła się od zdjęcia, które Wójcik zamieścił na swoim koncie na Twitterze. Przedstawia ono jedną z lawet z billboardem z nowej kampanii PO, którą ugrupowanie zapoczątkowało w środę. Ma ona przypomnieć warszawiakom kwestię głośnych premii przyznanych członkom rządu PiS. Na billboardach zamieszczone są zdjęcia m.in. Beaty Szydło, Antoniego Macierewicza czy Mariusza Błaszczaka, kwota nagrody, jaką każdy z nich miał otrzymać oraz hasło "Oddajcie pieniądze".

Reklama

"Czy tylko ja mam wrażenie, że PO nie umie się przebić z komunikatem, że ministrowie za ich rządów premii nie brali?" - pisze pod zdjęciem Wójcik. W odpowiedzi były szef MSZ rządu PO zauważa: "pamiętam jak nas za to w tabloidach chwaliliście".

Wójcik w kolejnym tweecie stwierdza, że powodów do krytyki rządu PO było tak wiele, że trudno było znaleźć miejsce na chwalenie umiaru w tej jednej sprawie.

Sikorski stwierdza, że dojście PiS do władzy to m.in. efekt tekstów, jakie były zamieszczane w "Fakcie". "Na chłodno po latach ocenią to analitycy, ale jakbyście słuchali, co mówił Sienkiewicz w Sowie w 2013 roku to w 2015 roku PiS by nie wygrało pewnie. Ale najłatwiej zrzucić winę na media, jasne" (pisownia oryginalna – przyp. red.) - pisze dziennikarz.

W dalszych wpisach Sikorski dopytuje, gdzie są afery z udziałem PO, które "podkręcała" redakcja "Faktu", stwierdza, że Wójcik zrozumie, o czym mówi, "jak Was (redakcję – przyp. red.) PiS wywłaszczy albo zamknie", co ma odnosić się do zapowiedzi ustawy o repolonizacji mediów, według której żadna firma zagraniczna nie może posiadać więcej niż 15-20 proc. udziałów w polskich mediach. Sikorski przypomina również teksty, które pojawiły się na łamach gazety i dotyczyły m.in. dowożenia mu pizzy przez oficerów BOR w 2014 roku oraz zakupu przemysłowego ekspresu do kawy, który miał obsługiwać gości MSZ w pałacyku na Foksal.

Reklama

"Takie to były afery PO" – stwierdza Sikorski. A Wójcik odpowiada mu, że nie rozumie, czemu Sikorski "robi z ludzi idiotów przekonując, że to dlatego zagłosowali na PiS a nie na PO".

"Poza tym nie każda jedynka Faktu jest aferą. I wy i PiS dostarczacie od lat tylu tematów, że określenie się zdezawuowało. Ale to raczej wy ich nadużywacie, nie media" – stwierdza.

Sikorski sugeruje również, że politycy powinni zarabiać tyle, co dziennikarze "Faktu". "Ale jak to?! Dzisiaj już narzekacie, że mało! A z mniejszych pieniędzy byście jeszcze musieli płacić ze swoich za auto, pociągi, mieszkanie itp. Pan ma jakieś oderwane od rzeczywistości mniemanie o zarobkach dziennikarzy. No, ale tyle lat w polityce, to zrozumiałe..." – dziwi się Wójcik. Sikorski w odpowiedzi pisze, że dziennikarz może zamienić się na zarobki z szefem MSZ. "Chętnie! Pan dopłaca? Bo ja państwa wyzyskiwać nie zamierzam. BTW limuzyna w pakiecie? To bym mógł z leasingu zejść. Byłoby na angielski dla Zośki, bo drogi jak pierun..." – dopytuje Wójcik. Były szef MSZ ponownie docieka, ile wynoszą zarobki dziennikarza i czy oscylują one w okolicach 40, a może nawet 50 tys. złotych.

W twitterowej wymianie zdań pojawia się również wątek kolacji służbowych. Sikorski stwierdza, że wydatki na nie zostały ujawnione na pierwszą prośbę mediów, jaka pojawiła się w tej sprawie. "Faktycznie. Nikomu nie przyszło do głowy, że wieczorami ucztujecie za państwową kasę w VIP roomach najlepszych knajp. A poczuliście, że za wino trzeba zwrócić dopiero jak was przestępcy nagrali i ujawnili taśmy. Przyzwoitość lekko spóźniona, czyli żadna" – stwierdza Wójcik.

Sikorski pisze, że kolacja, z której tabloid zrobił aferę na całą Polskę, kosztowała 250 euro. "A ja twierdzę, że jeszcze będziecie tęsknić za czasami, gdy to było aferą. Ale ewidentnie jeszcze nie dzisiaj" – prorokuje.

"A od ilu można pisać wg Pana? Bo dorsz był nawet tańszy a jednak afera była..." – dopytuje dziennikarz. W odpowiedzi Sikorski stwierdza, że to, co pisze Wójcik, jest "głupie".

Dziennikarz napisał, że były szef MSZ zablokował go na Twitterze. "Ban prawdopodobnie spowodowany był stwierdzeniem, że warto rozmawiać z niedoszłym sekretarzem generalnym NATO – co przecież nie jest nieprawdą..." - stwierdził Wójcik. Niektórzy obserwujący dyskusję stwierdzili, że przerodziła się ona w pasjonujący wywiad.