Nie kwestionuję tego, że mamy gorszy okres, pasmo rozmaitych błędów bądź skutecznych kontrataków opozycji - przyznał Gowin. Zaznaczył jednak, że do wyborów pozostało "jeszcze półtora roku". Jesteśmy w stanie wrócić na tor skutecznego, merytorycznego działania - dodał.
Dopytywany o przyczynę popełnianych przez rząd błędów Gowin odpowiedział, że "z jednej strony splot okoliczności - w polityce przypadek odgrywa kolosalna rolę. Z drugiej - pojawiła się w nas pewnie jakaś forma arogancji władzy, której sami nie zauważyliśmy".
Być może gdzieś w podświadomości poluzowaliśmy rygory, które nas do tej pory spajały - mówił minister. Jego zdaniem "brakuje wystarczająco dobrej współpracy pomiędzy poszczególnymi ministerstwami". Dużo zrobiliśmy, żeby to poprawić, ale dużo zostało tu jeszcze do zrobienia - powiedział.
Dodał, że sprawa związana z nowelizacją ustawy o IPN "wyraźnie pokazała, że wymiana informacji w rządzie nie działa tak, jak powinna".
Pytany przez dziennikarza dlaczego w sytuacji, kiedy kryzys wokół nowelizacji ustawy o IPN "rozlał się bardzo szeroko, prezes PiS w tej sprawie nawet nie zabrał głosu" Gowin wyjaśnił, że "jest to problem strukturalny".
Najważniejszy człowiek naszego obozu, niewątpliwie najważniejszy obecnie człowiek w polskiej polityce, czyli Jarosław Kaczyński, nie pełni funkcji premiera - mówił minister. Jako mniejszy koalicjant przyjmuję to do wiadomości, ale podtrzymuję opinię, że nie jest to rozwiązanie optymalne" - podkreślił. "Jeśli wygramy wybory w 2019 r., trzeba będzie wrócić do tego tematu - dodał.