W czwartek była premier i obecna wicepremier Beata Szydło zabrała głos z mównicy sejmowej przed głosowaniem ws. wniosku o odrzucenie informacji szefa MSZ nt. polityki zagranicznej. Odniosła się do kwestii nagród dla ministrów rządu PiS, która - w jej ocenie - stała się "hucpą urządzaną przez polityków opozycji". - Ministrowie i wiceministrowie w rządzie PiS otrzymywali nagrody za ciężką, uczciwą pracę i te pieniądze się im po prostu należały - oświadczyła wtedy Szydło.
Prezes PiS pytany w poniedziałkowej rozmowie z wPolityce.pl, czy należy bronić nagród dla ministrów, ocenił: Trzeba bronić, bo nie można popadać w szaleństwo. - W Polsce nielegalnie przejęto wielkie majątki, można to już od początku liczyć w bilionach. A tutaj mamy do czynienia z legalnymi nagrodami za ciężką pracę, dla ludzi, którzy z tymi zjawiskami przejmowania własności narodowej walczyli - powiedział.
Kaczyński zaznaczył, że "można dyskutować, czy to dobre, czy to złe, czy takie sumy powinny być, czy inne", ale - jak podkreślił - "to absolutnie nie jest żaden skandal".
"Pokaż proszę pazurki"
Dopytywany o relacje z byłą premier, prezes PiS zapewnił, że z Beatą Szydło jest "w jak najlepszych stosunkach". - Na jutro jesteśmy zresztą umówieni na spotkanie - dodał.
Jak dodał, bardzo cieszy się, że była premier wystąpiła w Sejmie, i gratuluje jej tego. - Z powodu ataku alergii nie mogłem tam być, ale chętnie bym tego wysłuchał bo pamiętam jak to się działo, kiedy była premierem - wyjaśnił Kaczyński.
Zdaniem prezesa PiS Szydło, gdy była szefową rządu, "od czasu do czasu ta spokojna, wyważona i dobra osoba tak troszkę pokazywała pazurki". - I też przed tym wystąpieniem powiedziałem jej: pokaż proszę pazurki - powiedział Kaczyński.
Na początku marca premier Morawiecki zapowiedział likwidację wszelkich nagród, premii dla ministrów i wiceministrów. Zapowiedział również, że w ciągu najbliższych 2-3 miesięcy chce zredukować liczbę ministrów i wiceministrów o 20-25 proc., a także przejście podsekretarzy stanu do grupy urzędników służby cywilnej. Dotychczas Morawiecki przyjął dymisję 21 wiceministrów.
"Cena za kompromis ws. reformy sądownictwa jest znacząca"
Dziennikarz wPolityce.pl, przeprowadzający wywiad zauważył, że "kompromis z Brukselą w sprawie reformy sądownictwa wydaje się bliski". - Czy cena nie jest jednak zbyt wysoka? Za gorzka? Wśród propozycji jest przecież publikacja, choć z zastrzeżeniem, wyroków wydanych wedle wielu ekspertów niezgodnie z prawem - dodał.
- Nie ukrywam, że ta cena jest znacząca, gorzka. Cóż, nie ukrywam iż wzorujemy się na premierze Victorze Orbanie, który musiał iść na często przykre ustępstwa. Wolałbym oczywiście, by tak nie było, byśmy mogli pójść w reformach całą naprzód, tak jak zresztą to było w pierwszym uchwalonym projekcie ustaw sądowych, zawetowanych potem przez prezydenta. Ale okoliczności wewnętrzne, w tym wspomniane weto, i zewnętrzne, ułożyły się inaczej. Musimy brać to pod uwagę - odpowiedział prezes PiS.
- Ważne jest to, że porozumienie jest możliwe i mogę wyrazić nadzieję, ale to jest tylko nadzieja, że te ustępstwa, które proponujemy, nie będą dla naszych przeciwników podstawą do ataku. Podstawą do twierdzeń, że to oni zwyciężyli. Mam nadzieję, że tak nie będzie. Chociaż trzeba się spodziewać zarówno krytyki z naszej, to znaczy prawej strony, jak i pewnego triumfalizmu naszych przeciwników - dodał prezes PiS.
Dziennikarz zadał też Kaczyńskiemu pytanie, czy reforma sądownictwa po zmianach jest dla niego akceptowalna i czy "jej istota nie została wypaczona, a zmiany będą realne?"
- Wydaje mi się, że tak, mimo tych gorzkich ustępstw - odpowiedział prezes PiS.