Minister spraw wewnętrznych i administracji był pytany w piątek w TVP Info o akcję polskich strażaków w Szwecji i serdeczne przywitanie, z jakim się tam spotkali. Joachim Brudziński powiedział, że wysyłając strażaków z pomocą do Szwecji, kierowano się zasadą, że prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie. To, jak nasi strażacy zostali przywitani przez mieszkańców Szwecji, jest na pewno dla nich najpiękniejszą nagrodą - powiedział szef MSWiA.
Wyraził przekonanie, że wdzięczność, z którą polscy strażacy spotkali się przyjeżdżając do Szwecji, będzie także im towarzyszyła, gdy będą zmierzali już w kierunku Świnoujścia.
Najważniejsze, że nikomu nic się nie stało, najważniejsze, że po raz kolejny pokazaliśmy, że potrafimy naszym przyjaciołom w ramach naszej obecności w UE pomagać, a te wszystkie opowieści niezwykłej treści, jak to rząd PiS chce organizować jakiś polexit, występować z UE, albo że nie czujemy się współodpowiedzialni za UE są funta kłaków warte - powiedział Brudziński. Zawsze nasi sąsiedzi mogą na nas liczyć i to nie tylko w ramach naszej obecności w UE - podkreślił.
W gaszeniu pożarów w Szwecji brali udział głównie ratownicy z województw zachodniopomorskiego i wielkopolskiego (po 65 strażaków i po 20 wozów). Wspierają ich strażacy z Mazowsza i Komendy Głównej PSP (9 ratowników i 4 samochody). Misja była planowana na 14 dni. Polscy strażacy przebywają w Szwecji od niedzieli 22 lipca. Są tam samowystarczalni pod względem logistycznym (zabrali namioty, wyżywienie i paliwo) i medycznym (w grupie są ratownicy medyczni).
Przyczyną rozległych pożarów lasów w Szwecji były nietypowe jak na ten kraj wysokie temperatury i mała ilość opadów. Według pierwszych informacji przekazywanych przez szwedzkie media w środkowej części kraju płonęło około 25 tys. hektarów lasów.