- My nigdy nie zapowiadaliśmy 500+ dla emerytów, więc mówienie o tym nie jest prawdą. To określenie umowne, rozbudzające uzasadnione oczekiwania – mówi gość Radia ZET, szef Komitetu Stałego Rady Ministrów Jacek Sasin.
- To nie jest kiełbasa wyborcza, bo nie my o tym mówimy. Nie my mówimy, że deszcz pieniędzy spadnie na emerytów. Jest ich w Polsce 9 mln – jeśli założylibyśmy nawet 500 zł, to rocznie daje to 4,5 mld w budżecie państwa. To ogromne pieniądze – tłumaczył polityk partii rządzącej. Minister dodał, że rząd oraz Prawo i Sprawiedliwość pracują nad pomysłem, który ma dać emerytom dodatkowe pieniądze, ale nie potrafi powiedzieć, kiedy ujrzy on światło dzienne.
- Nie mogę dać konkretów, bo byłoby to niepoważne i niepotrzebnie rozbudzające oczekiwania – komentował pytany o to, czy dodatek mógłby obowiązywać od 2020 r. Sasin zapowiedział, że w najbliższych dniach rząd będzie finalizował prace nad przyszłoroczną waloryzacją. - Waloryzacja musi być. Specjalny dodatek to kolejny krok, ale nie mamy jeszcze do końca sprecyzowanego poglądu – mówił szef Komitetu Stałego Rady Ministrów.
Równie niepewny jest los podwyżek w budżetówce. - W projekcie budżetu na przyszły rok jest zapisany wzrost płac w budżetówce na poziomie 2 proc. Związkowcy chcieli 12 proc.? To ogółem. Są pewne grupy, które mogą oczekiwać wyższych podwyżek – nauczyciele, służby mundurowe – tłumaczył Jacek Sasin. Dodał, że Polacy chcieliby zarabiać na poziomie Niemiec czy Francji. Przekonywał, że „oczywiście, że nam się to należy” i „rządy PiS są gwarancją, że tak w perspektywie kilku lat się stanie”. - Ale musimy dochodzić do tego stopniowo. Nie podniesiemy skokowo pensji – mówił polityk PiS. Podkreślał, że na pewno nie będzie tak, że w budżetówce każdy dostanie równo po 2 proc. - Chcemy tak rozkładać podwyżki, aby zarabiający najmniej dostali relatywnie więcej.